Starannie przemyślane portrety znanych Polek, które opowiadają swoje historie, przygotowały Katarzyna Jurkowska i Katarzyna Kościelak. Autorki piszą: „Bohaterki tej książki właśnie w czasach przełomu podejmowały najważniejsze dla siebie decyzje. Zaskakiwały odwagą, aktywnością, przedsiębiorczością i determinacją".
Każda opowiada swoją historię jak barwne curriculum vitae. Wszystkie opowieści rozpoczynają się od domu rodzinnego, bo ten zazwyczaj waży na późniejszych wyborach. Nie brakuje bardzo osobistych wyznań z dramatycznymi epizodami – z mężczyznami nieradzącymi sobie z alkoholem, opuszczającymi rodziny, z ratowaniem domowych ognisk. Wszystkie łączy walka z przeciwnościami losu i podążanie ku swoim marzeniom. Nie stronią od realiów minionych lat: „Po szynkę na święta stałam z mamą w kolejce od piątej rano" (Aneta Kręglicka o latach 80.).
Epizod u Altmana
Interesująca jest możliwość porównania aktorskich doświadczeń trzech uznanych przedstawicielek tego zawodu, czyli Doroty Segdy, Katarzyny Figury i Jolanty Fraszyńskiej – to trzy różne spojrzenia na życie.
Dorota Segda, pierwsza rektorka w historii krakowskiej szkoły teatralnej, w 1995 r. odebrała prestiżową Złotą Kaczkę dla najlepszej aktorki. A choć zagrała w filmie rolę św. Faustyny, za którą dostała na festiwalu w Rydze nagrodę z rąk samej Giny Lollobrigidy, i pamiętną psychopatkę w „Tacie" – to jednak teatr był i jest dla niej najistotniejszy. „Kiedy w drugiej połowie lat 90. przyszedł czas Grzegorza Jarzyny, a jego „Bzik tropikalny" czy „Magnetyzm serca" okrzyknięto rewolucją, to nie mogę powiedzieć, by to było coś dla mnie innowacyjnego albo że oglądanie ich uświadomiło mi nagle własną konserwę, bo ja też tworzyłam awangardę teatralną, tylko inaczej i z innymi reżyserami" – podkreśla, wymieniając Andrzeja Wajdę i Jerzego Grzegorzewskiego.
Z kolei Jolanta Fraszyńska uznana pod koniec lat 90. za jeden z symboli pokoleniowej zmiany aktorskiej, m.in. dzięki roli lesbijki Jerri w „Niezidentyfikowanych szczątkach ludzkich..." w reżyserii Grzegorza Jarzyny, deklaruje, że jej mistrzami byli Jerzy Jarocki i Krystian Lupa. Opowiada, jak wiele nauczyła się od nich, ale też jak wiele musiała od dzieciństwa uczyć się od życia.