Każdy, kto czytał odrobinę kubańskiej literatury, musiał zwrócić uwagę na seksualne rozbuchanie jej autorów. Znana nad Wisłą „Brudna trylogia o Hawanie” Pedro Juana Gutierreza (aż dwa polskie wydania, ostatnie z 2019 r.), gdzie orgia goniła orgię; powieści Zoe Valdes o przedrewolucyjnej Kubie – „burdelu Ameryki”; czy wspomnienia homoseksualnego poety i prozaika Reinaldo Arenasa „Zanim zapadnie noc” (świetnie zekranizowane w 2000 r. z Javierem Bardemem w roli głównej).
Trudno powiedzieć, co jest źródłem tego wyuzdania – gorący klimat Karaibów czy może brak wolności w reżimie Fidela Castro i rozpusta jako swoista ucieczka, eskapizm?
Marcial Gala (rocznik 1965) łączy w swej powieści „Mówcie mi Kasandra”, przetłumaczonej przez Wojciecha Charchalisa, dwa porządki. Pierwszy to brudny realizm kubańskiej rzeczywistości, z przełomu lat 70. i 80. Bieda piszczy, indoktrynacja jest dalece zaawansowana (rodzice bohatera zostają wezwani do dyrekcji, bo syn napisał niepoprawny, „metafizyczny” wiersz), a jednocześnie chlebem powszednim w tym rzekomo równym społeczeństwie jest rasizm. A policja polityczna ściga wszelkiej maści seksualnych dekadentów, siejących burżuazyjne zepsucie.
Czytaj więcej
Międzynarodowego Bookera 2023 za angielski przekład „Schronu przeciwczasowego” otrzymał Bułgar Georgi Gospodinow.
W takim oto świecie nastoletni Raul trafia do wojska i jedzie do Angoli, gdzie Hawana i Sowieci podsycali rewolucję („żeby spłacić dług zaciągnięty u ludzkości, pomóc innym narodom, tak jak wiele narodów pomogło nam” – mówi oficer polityczny).