Dzisiaj SPATiF jest jednym z setek miejsc, do których można w Warszawie wpaść na obiad. W czasach PRL-u był zamkniętym klubem artystów. Tu zapraszano światowe gwiazdy m.in. Marlenę Dietrich, Bertolta Brechta. Aktorzy wpadali na wódkę po spektaklach, rodziły się przyjaźnie i pomysły.

Szarłat zgromadziła setki anegdot. Wracają legendy – od Mariana i Kazimierza Brandysów, Stanisława Dygata, Antoniego Słonimskiego aż do pary z „Rejsu” – Zdzisława Maklakiewicza i Jana Himilsbacha. Jest także kilka kobiet – Agnieszka Osiecka, Zofia Czerwińska, Ewa Wiśniewska. Ale również dziesiątki dziewczyn traktowanych jak przygoda na jedną noc, lekceważonych i poniżanych dowcipami. Z punktu widzeni #MeToo po prostu degrengolada.

Może przerażać alhoholizm. Tadeusz Konwicki zapewnia: „Wódka jest niedobra, ale zdrowa”. Tylko trzeba pamiętać: to było pokolenie, które nosiło w sobie traumę wojny, zdeptane jeszcze potem przez socjalizm, szykanowane w czasach stalinizmu, usiłujące zbudować sobie enklawę życia, przyjaźni, wolności.

W książce to tragedia i nadzieja roku 1970, Solidarności, stan wojenny i coraz większy podział wśród artystów, który dziś dotyka nas wszystkich.