Jak przeżył pan Brexit?
Z żoną głosowaliśmy za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Zwolennicy jej opuszczenia zapomnieli o tym, co podkreślał sir Winston Churchill w 1946 roku: że jedynym sposobem na zakończenie wojen jest osiągnięcie ekonomicznego porozumienia. Wspaniałym efektem takich dążeń, których ukoronowaniem było utworzenie Unii Europejskiej jest to, że przez 70 lat nie zabijaliśmy się. Oczywiście Unia ma wiele wad, ale i tak jest to największe europejskie osiągnięcie, które zagwarantowało bezprecedensowo długi czas pokoju na naszym kontynencie. Żałuję, że Brexitu nie udało się uniknąć. Ci zaś, którzy głosowali za nim, mogą tego teraz żałować. A narzekanie na polskich migrantów to wielka głupota. Są znakomitymi pracownikami, fachowcami i pomagają wzmacniać brytyjską gospodarkę. Również dlatego nie jestem zwolennikiem Brexitu.
Mało kto może się sfotografować w drodze do pracy i opublikować zdjęcie na okładce swojej płyty, co udało się panu.
Ale nie robiłem tego zdjęcia sam. To nie selfie.
Czuje się pan człowiekiem pracy?
Absolutnie tak! Chodzę do pracy każdego dnia, tak jak to pokazałem na okładce. To jest prawdziwa, a nie wymyślona sytuacja. Chodzę do pracy rano, chodzę też po mieście wieczorem, tak jak robi to większość mieszkańców miast na świecie i jestem dumny, że mogę normalnie żyć. Ludzie, których spotykam na swojej drodze, witają mnie. Obywam się bez ochroniarzy i anturażu, który czasami towarzyszy muzykom.
Na zdjęciu idzie pan do pracy nowojorską ulicą, gdy miasto budzi się do życia. Która to była godzina?
Bardzo wcześnie. Szósta rano. Aż tak wcześnie nie wstaję. To była wyjątkowa pora sesji zdjęciowej. Zazwyczaj idę do pracy na 10.30, więc wcale nie tak dramatycznie. Akurat wtedy, kiedy kończą się korki.
Ciężko się panu pracuje?
Ktoś inny nie byłby w stanie tyle śpiewać i grać co ja. Nie miałby również wystarczającej siły i odporności, żeby podróżować i koncertować tyle co Sting. Ale ja ćwiczę się już w tym wiele lat. Jest ciężko, ale nie dla mnie. I właśnie w tym znaczeniu uważam siebie za siłacza.
Jak spędzi pan święta?
Mam piękny dom na angielskiej wsi, w okolicy Stonehenge. Rozpalę wielki kominek, usiądę przy nim z moimi psami i będę czytał książki. Odwiedzi mnie tylko dwójka moich dzieci, bo reszta mieszka w Ameryce, są w ciąży albo zajmują się swoimi maluchami. Jak widać mój plan na święta jest prosty. Będę wypoczywał!