Montefalco sagrantino to jedno rzadszych win, z uwagi na rozmiar upraw i górzysty uformowanie terenu, co w połączeniu z wyjątkowością odmiany sagrantino, z której powstaje, dodaje mu splendoru i pewnej tajemniczości. Mimo dekad poszukiwań i badań DNA, nie udało się znaleźć odmiany pokrewnej do sagrantino, co jest ewenementem w skali światowej, podobnie jak fakt, iż by trafić na rynek, musi zgodnie z prawem dojrzewać ponad trzy lata. Wino zaczęli wyrabiać około XV wieku franciszkanie w okolicach Montefalco i – co niezwykle ciekawe – dla swoich potrzeb robili wina słodkie. Nie było to jednak ich zamysłem – w górskim chłodnym klimacie, przy późnych zbiorach i ostrych zimach wino nie miało szans dokończyć fermentacji i zachowywało naturalną słodycz. Uważa się, że odmianę sagrantino franciszkanie mogli sprowadzić gdzieś z Bliskiego Wschodu, ale i tam nie ma ona dziś swoich krewnych.
W ocenianym dziś przez specjalistów premierowym roku 2014 wyprodukowano tutaj blisko 1,7 miliona butelek wina – tyle, co w dużej europejskiej winiarni. Jednej – tutaj, wokół Montefalco producentów gospodarujących na 750 hektarach jest ponad 70. Dlatego o wino będzie dość trudno, bowiem spora jego część od razu zasili piwnice kolekcjonerów, którzy zakontraktowali sobie dostawy znacznie wcześniej i – co ważniejsze – dokonali przedpłat. W dodatku niemal milion butelek trafi do Stanów Zjednoczonych, zaś do Polski wyjedzie nie więcej niż 10 tysięcy. Warunki klimatyczne rocznika 2014 oceniono tu przed czterema laty na „średnie” (trzy gwiazdki w pięciogwizadkowej skali), ale dla miejscowego wina ma to znaczenie drugorzędne – tutejsi winiarze z zasady nie wypuszczają na rynek słabszych win. Wolą zrobić go mniej, niż w jakikolwiek sposób obniżyć jakość słynnego wina.
Montefalo zarabia na winie około 35 milionów euro, co jest liczbą monstrualną, jeśli wziąć pod uwagę, iż miasteczko i okolice zamieszkuje może kilka tysięcy osób. Dla porównania 5,5 miliona turystów zostawia tu około 100 milionów euro, co też pokazuje, z czego utrzymują się mieszkańcy.