„Najemnik Medox”, scenariuszowo stworzony przez Jacka Dąbałę, a kreską przez Marka Bieleckiego – zaskakuje nawet kogoś, kto w komiksach nigdy nie gustował.
Duet stworzył utwór, który jest trudny do interpretacji, choć historię można zamknąć w kilku zdaniach. Medox przemierza kosmos, zderza ze swoimi wrogami i nie raz podejmuje trudne decyzje. Żyje, wydaje się, jakby bez większego celu. W tle jest nieco nagości, pięknych krajobrazów i architektury.
Czytaj więcej
W „Stawce większej niż życie” wykreował postać na miarę „Bonda z demoludów”, dzięki czemu zdobył ogromną popularność w kraju i za granicą. Przez resztę kariery bezskutecznie próbował uwolnić się od Klossa. Na zawsze pozostał twarzą J-23: nieustraszonego Polaka, a zarazem radzieckiego superszpiega w hitlerowskiej Abwehrze.
Właśnie! Na niej warto zatrzymać oko, bo wielokrotnie widać w rysunkach twarde, precyzyjne kreski, które zdradzają, że Marek Bielecki architekturą zajmuje się zawodowo. Jednocześnie rozrywkowa fabuła pokazuje filmowe zacięcie Jacka Dąbały. Da się wyczuć fascynację tajemnicą kosmosu, niczym u Ridleya Scotta i podobieństwa z „Blade Runnerem”.
Także historyczny dystans nie pozwala spoglądać na komiks z obojętnością. Trzydzieści lat temu to, co dziś jest poprawne, normalne i codzienne – szokowało. Czuć także w narracji i kresce dążenie do prognozowania tego, jak będzie wyglądał przyszły świat. Jest też próba diagnozy człowieczeństwa, które, jak się okazuje, w sumie się nie zmienia. Ciekawość, chciwość, miłość i seks pozostają niezmienne.