Na całym świecie nagrania muzyczne sprzedają się gorzej i nawet megagwiazdy decydują się na koncerty, by zmniejszyć straty.
M.in. dlatego w tym roku przyjechali do Polski artyści, którzy wcześniej nigdy do nas się nie pofatygowali – Prince i Coldplay. Polscy fani cieszą się, ale dla krajowych artystów jest to coraz większy problem.
– Oferta koncertowa jest większa niż w poprzednich latach, niemal codziennie są ważne koncerty różnych formatów – mówi Tomik Grewiński, szef Kayaksu. – Nie wszyscy mają szanse sprzedać bilety, bo zawartość portfeli Polaków wraz z kryzysem jest mniejsza. Mam szczęście, że Zakopower nagrał album, który jest największym polskim bestsellerem. Daje nawet dwa koncerty dziennie.
Pełna sala w Londynie
Kłopoty mają nawet najwięksi. Feel po sukcesie debiutanckiej płyty przegrzał koniunkturę i nie może zapełnić sal.
– Jest gorzej – przyznaje Muniek Staszczyk, T. Love. – Rozmawiałem o tym z Piotrem Wieteską, menedżerem Kultu i Kazika, a także Grabażem. Potwierdzają moje obserwacje. Tej jesieni T. Love dopiero w Londynie miał pełną salę. Myślę, że powody są dwa: gigantyczna oferta zagraniczna i medialna burza na temat kryzysu. Nie wykluczam jednak, że dokonuje się generacyjna zmiana. Może nie wszyscy chcą podziwiać co roku T. Love i Kult?