Fałszywe mandaty trafiają do kierowców

Oszuści zyskali zapewne dostęp do danych inspekcji drogowej i wykorzystują go do naciągania osób złapanych na zbyt szybkiej jeździe

Publikacja: 07.05.2013 02:02

Fałszywe mandaty trafiają do kierowców

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Wszystko wygląda bardzo wiarygodnie. Kierowca dostaje pismo z logo Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) i podpisem inspektora oraz żądaniem wpłaty wskazanej kwoty (zwykle 100 lub 200 zł) na podane konto.

Pisma docierają do osób, które rzeczywiście przyłapano na przekroczeniu prędkości. Ofiarą oszustów padli kierowcy m.in. z Warszawy, Tomaszowa Lubelskiego, z Łódzkiego i Dolnego Śląska.

Sprawę już bada prokuratura na warszawskim Mokotowie, którą po sygnałach od kierowców tuż przed długim weekendem powiadomił GITD.

– W kilku przypadkach pismo od oszustów trafiało do kierowców przed tym prawdziwym, a była sytuacja, że oba mandaty przyszły jednego dnia  – mówi Wojciech Sołdaczuk, wiceszef mokotowskiej prokuratury. Dodaje, że co najmniej kilka osób dało się nabrać i wpłaciło pieniądze na konto podane w fałszywym piśmie.

– Pierwsze informacje o podszywaniu się pod inspekcję otrzymaliśmy pod koniec kwietnia. Od razu złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – mówi Łukasz Majchrzak z GITD.

Jeśli kierowca przelał pieniądze oszustom, prawdziwy mandat i tak musi opłacić

Mokotowska prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie oszustwa.

– Polega ono na doprowadzeniu szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wysyłanie do nich fałszywej informacji o konieczności opłaty mandatu karnego na fikcyjne konto – tłumaczy prok. Sołdaczuk. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów w tej sprawie.

Prokuratura zablokowała konto oszusta, na które kierowcy wpłacali pieniądze.

– Nie mogę ujawnić, w jakim było banku. Mogę powiedzieć, że było na nim kilka tysięcy złotych – mówi prok. Sołdaczuk. To może wskazywać, że osób poszkodowanych jest więcej niż kilka zgłoszonych dotąd przypadków.

Skąd oszuści mogli mieć dane o tym, kogo zarejestrowały fotoradary? Śledczy wstępnie wskazują na Główny Inspektorat Transportu Drogowego.

– Dostęp do takich danych jest zabezpieczony. To, czy i w którym momencie doszło do ich ewentualnego ujawnienia, wykaże postępowanie prokuratorskie – mówi Łukasz Majchrzak.

Inspekcja drogowa nie ma dobrych wieści dla kierowców, którzy zapłacili oszustom. – Nadal mają oni do uregulowania wystawiony przez nas mandat, który zgodzili się przyjąć – tłumaczy Łukasz Majchrzak.

Prok. Sołdaczuk: – Jeśli sprawca zostanie ustalony, wówczas we wniosku o karę dla niego będziemy chcieli, by naprawił wyrządzoną szkodę.

Jak poznać, czy pismo jest fałszywe? W tych od oszustów nie było informacji, o ile dokładnie kierowca przekroczył dozwoloną prędkość. Logo też minimalnie różniło się od prawdziwego.

W razie wątpliwości najlepiej dzwonić do GITD (infolinia 22 220 45 00 czynna jest w dni robocze w godz. 8 do 18) lub wejść na jej stronę internetową www.gitd.gov.pl.

Wszystko wygląda bardzo wiarygodnie. Kierowca dostaje pismo z logo Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) i podpisem inspektora oraz żądaniem wpłaty wskazanej kwoty (zwykle 100 lub 200 zł) na podane konto.

Pisma docierają do osób, które rzeczywiście przyłapano na przekroczeniu prędkości. Ofiarą oszustów padli kierowcy m.in. z Warszawy, Tomaszowa Lubelskiego, z Łódzkiego i Dolnego Śląska.

Pozostało 86% artykułu
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Jak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii?
Kraj
Polscy seniorzy: czują się młodziej niż wskazuje metryka, chętnie korzystają z Internetu i boją się biedy, wykluczenia i niedołężności
Kraj
Ruszył nabór wniosków o świadczenia z programu Aktywny rodzic.
Kraj
Kongres miejsc pamięci jenieckiej: dziedzictwo i strategie dla przyszłości
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kraj
Poznaliśmy laureatów konkursu Dobry Wzór 2024