„Ustalenia Sądu co do zastosowanego »środka techniki operacyjnej« i zasad jego działania zostały oparte wyłącznie na domysłach i doniesieniach medialnych, nawet bez próby uzyskania w tym zakresie rzetelnych danych” – napisał prokurator w kasacji, i zarzucił „rażące naruszenie prawa”.
Chodzi o wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (z maja 2023 r.) który uznał stosowanie w Polsce takiego programu szpiegującego jak Pegasus za nielegalne, a zdobyte za jego pomocą dowody za nieważne – i uniewinnił oskarżonego Roberta J., który miał być inwigilowany w ten sposób. „Rzeczpospolita” kilka dni temu informowała o wniesieniu kasacji od tego wyroku do Sądu Najwyższego. Udało nam się dotrzeć do jej uzasadnienia.
Wyrok ws. stosowania Pegasusa. Prokurator zbija zarzuty
Sprawa dotyczyła tego, że Katarzyna J., funkcjonariuszka ABW i znajoma Roberta J. (detektywa) ujawniła mu tajną informację o tym, czy on i jego klient są w zainteresowaniu służb. Dowodem była ich korespondencja m.in z WhatsAppa, na co służby miały wpaść używając programu szpiegującego. Według sądu „prawdopodobnie” był to Pegasus – oprogramowanie typu spyware dające „pełen dostęp do urządzenia mobilnego”, instalowane „w drodze ominięcia i przełamania zabezpieczeń – włamania na telefon” – na co przepisy o kontroli operacyjnej (art. 17 ustawy o CBA) nie zezwalają – ocenił sąd.
Czytaj więcej
Wniosków o kontrolę operacyjną, które wpływają do sądów jest mnóstwo. Były wnioski dotyczące polityków wówczas rządzących, polityków opozycyjnych, adwokatów, sędziów i rozmaitych przestępców - powiedział w TVN24 sędzia Igor Tuleya.
Za kluczowe sąd uznał dwie kwestie: to, że nie mógł sprawdzić, jakie przesłanki stały za zastosowaniem kontroli operacyjnej (bo CBA odmówiło mu pełnego uzasadnienia wniosku), oraz to, że w sprawie wykorzystano „dane historyczne” – korespondencję oskarżonych z czasu, zanim sąd dał zgodę na inwigilację.