"Uważam po prostu, że kapłani nie powinni się politycznie angażować, a jeśli już to robią to tylko w sytuacjach, gdy to zaangażowanie dotyczy wprost nauczania moralnego Kościoła. W tym sensie decyzje arcybiskupa Jędraszewskiego uważam za słuszną, choć dotyka ona kogoś i boli kogoś kogo osobiście bardzo lubię" - napisał polityk. Zastrzega, że zgadza się z decyzją abpa Marka Jędraszewskiego, który już w kwietniu nakazał ks. Sowie powrót do Archidiecezji Krakowskiej. "Jestem jednak przekonany, że ks. Kazimierz Sowa głęboko utożsamia się z kościelną zasadą, że decyzja przełożonego, nawet jeśli jest niesprawiedliwa, krzywdząca i bolesna, to w planie Opatrzności ma do spełnienia swoją rolę" - stwierdził senator.
Libicki zastrzegł, że nie przeszkadza mu to, z kim ks. Sowa "się przyjaźni i w jakich restauracja jada" oraz "mało kapłański język, który prawdopodobnie był w tych rozmowach". "Wszyscy błądzimy, wszyscy upadamy. Także kapłani" - napisał.
Senator Platformy ma jednak nadzieję, że podobne decyzje zapadną w stosunku do innych księży, np. "w przypadku zakonnika, który znany jest z upodobania do drogich samochodów, czerpania korzyści finansowych z decyzji obecnie rządzących, który ma swoich prywatnych posłów i senatorów, a prominentni ministrowie obecnego rządu rozbijają służbowe samochody pędząc na organizowane przez niego spotkania".
"Krótko mówiąc liczę na to że słuszna decyzja przełożonego księdza Sowy nie ograniczy się tylko do niego (...) Czy tak będzie? No cóż... Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei." - napisał Libicki.
Zgodnie z kwietniową decyzją metropolity krakowskiego abp Marka Jędraszewskiego, ksiądz Kazimierz Sowa ma do końca czerwca wrócić do Archidiecezji Krakowskiej. Wg rzecznika archidiecezji ks. Piotra Studnickiego, nie ma jeszcze decyzji, jaką posługę podejmie ks. Sowa.