Paliwa droższe o 40–50 groszy na litrze, rachunki za gaz wyższe o jedną czwartą, a za węgiel nawet więcej. Tak może wyglądać rynek z początkiem 2027 r. Wtedy to ma wystartować unijny system ETS2, wprowadzany dyrektywą 2023/959. Ma objąć rynek paliw do pojazdów i do ogrzewania domów.
Pojawi się wtedy obowiązek nabywania uprawnień do emisji CO2 – takich, jakie dziś kupują fabryki czy elektrownie. W praktyce dostawcy benzyny, gazu czy węgla będą musieli zapłacić swoisty podatek od swoich wyrobów. Przeniesie się to na ceny.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdziło „Rzeczpospolitej”, że pracuje nad przepisami wdrażającymi ten system w Polsce. Prawdopodobnie do września przedstawi gotowy projekt.
Danina węglowa
„Objętymi regulacją będą podmioty prowadzące działalność w zakresie dopuszczenia do konsumpcji paliw silnikowych i paliw do spalania wykorzystywanych w ogrzewaniu i transporcie drogowym, i to one będą musiały kupować i rozliczać uprawnienia do emisji” – napisało biuro prasowe resortu. Potwierdziło tym samym wybór pierwszej z dwóch opcji z dyrektywy: zakupu uprawnień do emisji albo nałożenia podatku.
Czytaj więcej
Nowe opłaty od emisji paliw zarówno w transporcie, jak i w budownictwie w efekcie tzw. dyrektywy ETS2 budzą na razie niewielkie emocje poza wąską grupą analityków. Skrzętnie wykorzystuje to rząd, który woli na razie o tym nie myśleć.