Brud, pleśń i odwołane atrakcje turystyczne – tak minął upragniony wyjazd na Dominikanę. Małżeństwo wykupiło imprezę z okazji 45. rocznicy ślubu, ale warunki okazały się dalekie od oczekiwanych.
Program obejmował zwiedzanie i wypoczynek. Podczas objazdu turyści mieli nocować w hotelach trzygwiazdkowych. Jednak w pokojach był brud, wilgoć i insekty. W pościeli nie dało się spać, bo była mokra. Sen uniemożliwiał też hałaśliwy sprzęt. Zaplanowana główna atrakcja – oglądanie wodospadu, została zmieniona na inną. Także wycieczka fakultatywna – rejs, zakończyła się przed czasem, bo łódź była niesprawna.
Otrzymali zagrzybiony pokój
Czarę goryczy dopełnił hotel, w którym małżeństwo miało wypoczywać podczas drugiej części imprezy. Otrzymali zagrzybiony pokój. Następnie przeniesiono ich do pomieszczenia obok urządzeń klimatyzacji dla całego hotelu. Obsługa pozostawiała wiele do życzenia, a z basenu z powodu brudu i śmieci nie można było skorzystać. Ponadto jedzenie było monotonne, a stan stołówki budził zastrzeżenia. W drodze powrotnej fotel w samolocie się nie rozkładał, choć para podróżowała w klasie premium.
Za wszystkie te nieudogodnienia turyści domagali się po 2 tys. zadośćuczynienia na rzecz każdego z nich i 10 780 zł tytułem odszkodowania za nienależycie wykonaną usługę. Wycieczka kosztowała ich prawie 20 tys. zł.
Co orzeł sąd
Sąd Rejonowy w Legnicy w większości uwzględnił ich roszczenia – w sumie zasądził 10 746,76 zł. Nie przyjął argumentów pozwanego, że standard hoteli odpowiadał ich kategorii, a za organizację wycieczki fakultatywnej biuro nie ponosi odpowiedzialności. Niezależnie od kategoryzacji lokalnej, na którą powołuje się biuro podróży, żaden standard obiektu nie przewiduje brudu, niesprawnych sprzętów, nieprzyjemnych zapachów oraz robactwa.