Izrael chce rekrutować żołnierzy spośród religijnych ortodoksów

To przełom w historii Izraela. Wezwania do wojska otrzymają wkrótce młodzi Żydzi, którzy z wojną nie mieli do tej pory nic wspólnego.

Publikacja: 19.07.2024 04:30

Izrael chce rekrutować żołnierzy spośród religijnych ortodoksów

Foto: AFP

Cahal, czyli izraelska armia, cierpi co najmniej od czasu rozpoczęcia wojny w Strefie Gazy na niedostatek żołnierzy. Zwłaszcza gdy rozważana jest inwazja na Liban. Tymczasem mimo przedłużenia obowiązkowej służby wojskowej o cztery miesiące do trzech lat oraz uzupełnienia stanu liczebnego armii tysiącami rezerwistów braki kadrowe ocenia się na co najmniej siedem tysięcy osób.

W takiej sytuacji armia zamierza uzupełnić stan osobowy, powołując do wojska rekrutów ze środowisk ortodoksyjnych, czyli haredim. Od powstania Izraela byli oni zwolnieni z wojska licznymi postanowieniami sądów oraz decyzjami kolejnych rządów. Jednak w czerwcu tego roku izraelski Sąd Najwyższy uznał, że decyzja rządu premiera Beniamina Netanjahu sprzed roku, odraczająca po raz kolejny pobór haredim, jest niezgodna z prawem. Na tym opiera się obecnie armia, zapowiadając wysyłkę już od najbliższej niedzieli listów z wezwaniami dla młodych haredim do stawienia się w komisjach poborowych. Mowa jest o 3 tys. wezwań.

Czytaj więcej

Izrael i jego najbardziej moralna armia świata? Mocno wątpliwe

Wezwań do wojska nie otrzymają studenci szkół religijnych w Izraelu

Przedstawiciele armii zapowiadają, że adresatami wezwań będą Izraelczycy w wieku poborowym, z wyłączeniem studentów jesziwów, czyli szkół religijnych. Jednak zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego także studenci tych instytucji powinni znaleźć się w armii. Jest ich w wieku poborowym 63 tys. Studiując Torę, otrzymują niewielkie stypendia w granicach tysiąca szekli (około tysiąca złotych). Pieniądze te pochodzą z budżetu państwa, co także zakwestionował Sąd Najwyższy.

– Sprawa jest niezwykle poważna ze względu na opór dwóch partii politycznych reprezentujących środowiska ortodoksyjnych Żydów i wchodzących w skład koalicji rządowej – mówi „Rzeczpospolitej” Avi Scharf z liberalnego dziennika „Haarec”. Nie wyklucza upadku rządu, jeżeli nie uda się znaleźć kompromisu. Na razie na to nie wygląda. Nawet w Likudzie, partii premiera Netanjahu, są politycy opowiadający się za rekrutacją haredim. Uniemożliwia to procedowanie w parlamencie ustawy o odroczeniu poboru dla ortodoksyjnych Żydów i tym samym zażegnanie konfliktu w łonie koalicji. Równocześnie liderzy dwóch ugrupowań, Mosze Gafni z Zjednoczonej Listy Tory oraz Arjeh Deri z Sefardyjskiej Partii Strażników Tory (Szas), grożą zerwaniem koalicji, wzywając jednocześnie adresatów wezwań do wojska, aby je ignorowali.

Czytaj więcej

Wojna w Strefie Gazy. Kolejna masakra pokoju nie przybliża

W Izraelu rośnie sprzeciw wobec specjalnemu traktowaniu ortodoksów

Sprawę komplikuje brak wspomnianej wcześniej odpowiedniej ustawy. Sprawa służby wojskowej ortodoksów była rozważana w ostatnich dziesięcioleciach wielokrotnie. Nigdy nie udało się jej rozwiązać w sposób ustawowy. W początkowym okresie istnienia państwa żydowskiego panowała powszechna zgoda, że ortodoksom stojącym na straży religijnej tożsamości państwa żydowskiego należy się specjalna ochrona. Jednak w 1948 roku haredim stanowili 5 proc. społeczeństwa. Obecnie jest to już 13 proc. W pierwszym roku istnienia państwa żydowskiego w jesziwach studiowało 400 osób, dziś już ponad 170 tys., w tym 63 tys. w wieku poborowym.

W tej sytuacji rósł w społeczeństwie opór przeciwko specjalnemu traktowaniu ortodoksów. Za wprowadzeniem dla nich obowiązku służby w armii opowiedziało się niedawno 70 proc. żydowskich obywateli Izraela. W liczącej niemal 200 tys. żołnierek i żołnierzy armii służy obecnie ochotniczo 1,8 tys. haredim. Kilka tysięcy rezerwistów z tego środowiska uczestniczyło jednak w wojnie z Hamasem. Presja na zrównanie praw ortodoksów i reszty społeczeństwa wzrosła w warunkach wojny w Strefie Gazy. Opublikowano właśnie listę 682 izraelskich żołnierzy i żołnierek, którzy stracili życie od rajdu Hamasu na Izrael w październiku 2023 roku.

Cahal, czyli izraelska armia, cierpi co najmniej od czasu rozpoczęcia wojny w Strefie Gazy na niedostatek żołnierzy. Zwłaszcza gdy rozważana jest inwazja na Liban. Tymczasem mimo przedłużenia obowiązkowej służby wojskowej o cztery miesiące do trzech lat oraz uzupełnienia stanu liczebnego armii tysiącami rezerwistów braki kadrowe ocenia się na co najmniej siedem tysięcy osób.

W takiej sytuacji armia zamierza uzupełnić stan osobowy, powołując do wojska rekrutów ze środowisk ortodoksyjnych, czyli haredim. Od powstania Izraela byli oni zwolnieni z wojska licznymi postanowieniami sądów oraz decyzjami kolejnych rządów. Jednak w czerwcu tego roku izraelski Sąd Najwyższy uznał, że decyzja rządu premiera Beniamina Netanjahu sprzed roku, odraczająca po raz kolejny pobór haredim, jest niezgodna z prawem. Na tym opiera się obecnie armia, zapowiadając wysyłkę już od najbliższej niedzieli listów z wezwaniami dla młodych haredim do stawienia się w komisjach poborowych. Mowa jest o 3 tys. wezwań.

Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Rosjanom nie udaje się odbić obwodu kurskiego
Konflikty zbrojne
Izrael ostrzelany z terytorium Jemenu. W Tel Awiwie zawyły syreny
Konflikty zbrojne
Zełenski podał termin kolejnego Szczytu Pokojowego. Rosja zostanie zaproszona
Konflikty zbrojne
Rosja produkuje nowe drony-kamikadze. Części pozyskuje z Chin
Konflikty zbrojne
Władimir Putin grozi państwom NATO. "Stan wojny z Rosją"
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne