Cztery dni wytrzymał Viktor Orbán jako bezstronny uczciwy rozjemca na czele Unii Europejskiej. Już 5 lipca wyruszył do Moskwy z „misją pokojową”, co wywołało szok i wzburzenie w unijnych stolicach. I potwierdziło najgorsze oczekiwania związane z rozpoczętą właśnie półroczną prezydencją Węgier w UE. – Premier będzie chciał odcisnąć ślad – mówił jeszcze w czwartek rano jego czołowy propagandysta Zsoltán Kovács, opowiadając o planach węgierskiej prezydencji.
Węgry przeciwne pomocy wojskowej dla Ukrainy
Viktor Orbán najpierw odwiedził Kijów, po raz pierwszy od agresji Rosji na Ukrainę, by kilka dni później polecieć do Moskwy. To ma stwarzać wrażenie bezstronności i dobrych intencji – odwiedza obie stolice, szukając pokoju. Węgierski premier przyznaje, że nie ma mandatu do negocjacji. Ale nie zaprzecza, że jedzie tam jako szef rządu sprawującego prezydencję w UE, to nie jest dwustronne spotkanie przywódców Rosji i Węgier. Przekonuje, że ktoś musi rozmawiać, żeby zbadać, jakie są możliwości zakończenia tej wojny. Wszystko to podlewa pacyfistycznym sosem, malując siebie jako jedynego przywódcę w UE, który chce zatrzymać rozlew krwi. Inni tylko powiększają ogrom tragedii, bo wysyłają Ukrainie broń i bezwarunkowo wspierają prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Węgry proponują: zatrzymajmy dostawy broni, niech się dogadają. O tym, że w tych rozmowach silniejsza strona będzie zdecydowanie górą, już nie wspomina.
Czytaj więcej
Węgry unikają opowiedzenia się po stronie Zachodu, bojąc się, że po raz kolejny w swojej historii popełnią błąd. Pytanie tylko, czy brnąc w grający na korzyść Rosji pacyfizm oraz wielowektorowość swojej polityki zagranicznej i ekonomicznej, nie popełniają jeszcze większego.
Wizyta w Moskwie wpisuje się świetnie w obraz Orbána prowokatora. Niby jedzie do Moskwy rozmawiać, ale nikogo o tym nie uprzedza. Nie odpowiada nawet na telefony przywódców, którzy chcą bezpośredniego potwierdzenia tej informacji. Gdyby nie nieoceniony węgierski dziennikarz śledczy Szabolcs Panyi (ten sam, który wyśledził w Budapeszcie Daniela Obajtka) nie wiedzielibyśmy nawet wcześniej, że wizyta jest planowana. Informuje o niej od czwartku wieczorem, a w piątek rano załączył link do strony internetowej śledzącej ruch samolotów w przestrzeni powietrznej i potwierdzający, że maszyna rządowa wyleciała właśnie z lotniska w Budapeszcie.