Zastanawiam się, dlaczego tak łatwo i tak bezceremonialnie my, Polacy, żegnamy się z prasą papierową. Eksperci odpowiedzą, że na tym polega rewolucja technologiczna. Tradycyjne media ustępują nowoczesnym technologiom cyfrowym; to nic innego jak postęp. Tak i nie. Bo kryzys prasy papierowej w Polsce na tle krajów o podobnych realiach rynkowych jest bezprzykładny. Papierowe gazety i czasopisma mają się całkiem nieźle w Niemczech, Francji, Włoszech czy Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż wydawane są w nakładach wielusettysięcznych.
Jak wygląda sytuacja prasy na świecie
To stechnologizowana Europa, a jak jest gdzie indziej? W Indiach papierowa prasa wciąż jest ważnym segmentem rynku mediów. Główny dziennik kraju wydawany jest w papierowym nakładzie 3 mln egzemplarzy. W Korei łączny nakład tylko dzienników opinii to kilka milionów. Ale prawdziwym fenomenem jest Japonia, gdzie najważniejszy dziennik „Asahi Shimbun” tylko w porannym wydaniu ma ponad 8 mln nakładu papierowego. I niech ktoś mi powie, że społeczeństwa Korei Południowej i Japonii to sfera cyfrowego wykluczenia. Nie, to najbardziej zaawansowane cyfrowo populacje na świecie.
Czytaj więcej
Posłowie mają szansę przyjąć dobre regulacje, które poprawiają warunki funkcjonowania w cyfrowym świecie wszystkich uprawnionych – twórców, artystów i producentów. Ważne, by tego prawa w finalnej wersji implementacji dyrektywy DSM nie popsuć.
Dlaczego więc tradycyjna prasa ma tam najwięcej czytelników? Odpowiedź jest prosta; bo to element kultury świadomie wspierany przez państwo. Rządzący świetnie wiedzą, jaką rolę pełni prasa jako filar rozwoju i demokracji. W Europie rządzący też to rozumieją; choć są niechlubne wyjątki jak Polska. Szeroko komentowany w ostatnich dniach proces uchwalania prawa autorskiego na jednolitym rynku cyfrowym (opóźniona o trzy lata implementacja europejskiej dyrektywy) jest tego najlepszym przykładem.
Czego polscy wydawcy gazet oczekują od rządu
Wiele grup autorów wygrało w trakcie sejmowych konsultacji swoje interesy; nad postulatami środowisk związanych z tradycyjnymi tytułami nikt się nie pochylił. Potraktowano nas nonszalancko, jakbyśmy produkowali papier pakunkowy na śledzie (do tego gazety służyły w ZSRR) i cyfrowe śmieci. A przecież jest inaczej; jesteśmy najwrażliwszym i najbardziej twórczym ogniwem systemu komunikacji; generujemy debatę publiczną, wpływamy na proces prawotwórczy, jesteśmy duszą demokracji. I nie chcemy wiele. Walczymy o to, by nas nie okradano z treści i rekompensowano wysiłek twórczy.