Michał Szułdrzyński: Radosław Sikorski ujawnia, że jego syn służy w US Army. To pomoże czy zaszkodzi jego karierze w UE?

Syn Radosława Sikorskiego i Anne Applebaum, jastrzębiego szefa polskiego MSZ i amerykańskiej dziennikarki opisującej rosyjskie zbrodnie, służąc w US Army, doskonale pasuje do wizerunku rodziców. Ale może wzbudzić nieufność wobec polskiego ministra w rozgrywce o unijne stanowiska.

Aktualizacja: 27.02.2024 14:36 Publikacja: 27.02.2024 12:06

Radosław Sikorski

Radosław Sikorski

Foto: PAP/Leszek Szymański

Podczas jednego z wystąpień w USA polski minister spraw zagranicznych ujawnił, że jeden z jego synów służy w armii USA. – Chociaż jestem ministrem spraw zagranicznych Polski, to moja żona jest obywatelką USA, a jeden z naszych synów jest amerykańskim żołnierzem. Swoje serce i służbę oddaję Polsce, ale pragnę także dobrobytu Ameryki i takiej pewności siebie, która pozwoli jej dochować sojuszy – mówił w poniedziałek podczas spotkania w think tanku Atlantic Council w Waszyngtonie.

Dla Amerykanów służba w wojsku jest bardzo dobrze widziana

Z pewnością dla amerykańskiego ucha taka deklaracja brzmi miło. Nie tylko wielu obecnych amerykańskich polityków służyło w przeszłości w armii, ale bardzo wielu z nich ma też dzieci w wojsku. W pewnych kręgach jest to bardzo dobrze widziane. W Stanach Zjednoczonych armia cieszy się prestiżem i służba dla kraju uchodzi za dowód patriotyzmu. W dodatku – jak przypominał Radosław Sikorski – jego żona, Anne Applebaum, jest znaną amerykańską dziennikarka oraz pisarką przybliżającą światu zachodniemu zbrodnie sowieckie, a także niebezpieczeństwo putinowskiej Rosji. Ich syn służący w US Army idealnie więc pasuje do wizerunku, jaki mają rodzice.

Czytaj więcej

Radosław Sikorski odpiera kłamstwa i zarzuty ambasadora Rosji

W kontekście objazdu po USA, który zrobił ostatnio Sikorski, ta wypowiedź ma sens. Szef polskiego MSZ zaliczył świetne wystąpienie w ONZ, gdzie punktował kłamstwa Rosji, jednocześnie opowiadał w licznych wywiadach, wystąpieniach i panelach o wydatkach Polski na zbrojenia, o lojalności wobec USA. Słynna stała się już wypowiedź ministra, że gdy Ameryka wezwała sojuszników o pomoc po zamachach 11 września 2001 r., na mocy art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, Polska wysłała żołnierzy do Ghazni w Afganistanie i nie wystawiała Ameryce rachunku), a także o konieczności wsparcia dla Ukrainy.

Słowa Radosława Sikorskiego były cytowane przez media z całego świata i okazało się, że bez całej retoryki o „wstawaniu z kolan” głos Polski może być zauważony, a szef jej dyplomacji słuchany jest przez wszystkich z uwagą.

Czy syn w amerykańskim wojsku zwiększy szanse na poparcie Sikorskiego przez państwa starej Europy w wyścigu o ważne unijne stanowisko?

Pytanie tylko, jak wyznanie o synu służącym w armii USA zostanie odebrane po naszej stronie Atlantyku. Kraje tzw. starej Europy są bowiem znacznie mniej entuzjastycznie nastawione do Ameryki niż Polska. W kontekście rozważań o powołaniu specjalnego urzędu w Unii Europejskiej, komisarza ds. obrony albo do spraw zakupów uzbrojenia, zaczęło się pojawiać właśnie nazwisko Radosława Sikorskiego.

Już raz w 2014 roku Sikorski był w grze o stanowisko szefa unijnej dyplomacji, ale w związku z objęciem przez Donalda Tuska funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej, Sikorski nie wszedł wówczas do czołówki kandydatów. Pojawia się kwestia, czy dziś byłby w ogóle zainteresowany takim stanowiskiem. Bycie zwykłym komisarzem jakimś wielkim prestiżem nie jest dla tak ambitnego polityka jak Radosław Sikorski, ale gdyby nadano mu rangę wiceszefa Komisji Europejskiej, byłoby to już ważne międzynarodowe stanowisko.

Czy Radosław Sikorski byłby zainteresowany wyścigiem o Pałac Prezydencki?

Ale jeśli tak, to dla wielu polityków z Europy Zachodniej jego deklaracja natury rodzinnej może stanowić pewien problem. Choć już powoli się to zaciera, kiedyś wyznacznikiem odróżniającym tzw. nową od starej Europy był właśnie stosunek do USA, a nasz region nazywano koniem trojańskim Ameryki. Dziś elity zachodniej Europy znów mówią o „autonomii strategicznej” wobec Stanów Zjednoczonych, uważając, że – czy Trump wygra wybory czy też nie – trzeba się przygotować na sytuację, w której USA przestaną być aż tak zainteresowane bezpieczeństwem Europy jak dawniej. Stąd nieufność wobec Amerykanów.

Czytaj więcej

Paweł Łepkowski: Radosław Sikorski przeszedł niesamowitą metamorfozę. Dziś można go porównywać do Churchilla

Deklaracja szefa MSZ, iż jego syn służy w US Army, może być zarazem przeciwko Sikorskiemu wykorzystana w rozgrywce o najwyższe stanowiska w USA. No chyba, że szef MSZ ma ambicje sięgnąć po najwyższe stanowiska, ale raczej w polityce krajowej. I zapragnie wrócić do gry o wybory prezydenckie w Polsce.


Podczas jednego z wystąpień w USA polski minister spraw zagranicznych ujawnił, że jeden z jego synów służy w armii USA. – Chociaż jestem ministrem spraw zagranicznych Polski, to moja żona jest obywatelką USA, a jeden z naszych synów jest amerykańskim żołnierzem. Swoje serce i służbę oddaję Polsce, ale pragnę także dobrobytu Ameryki i takiej pewności siebie, która pozwoli jej dochować sojuszy – mówił w poniedziałek podczas spotkania w think tanku Atlantic Council w Waszyngtonie.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich