Tuż obok nas toczy się wojna. Ludzie giną, agresor z kamienną, okrutną twarzą idzie na wyniszczenie narodu ukraińskiego. Do pewnego momentu polskim rządzącym opłacało się pozować na tle ofiar, ale teraz już nie ma to sensu. Fotki w białych rozpiętych pod szyją koszulach zaczęły się gorzej sprzedawać, a jedyny wyborca, po którego PiS może jeszcze pójść, to ten spod narodowego sztandaru ksenofobii.
Dlaczego rząd Mateusza Morawieckiego nic nie zrobił, żeby rozwiązać problem ukraińskich produktów zalewających polski rynek? Dlaczego polski komisarz w UE Janusz Wojciechowski nie podjął działań, żeby wprowadzić system kaucyjny? Może dlatego, by rząd miał teraz pretekst, aby narzekać na Ukrainę? I obarczać Zełenskiego winą za własne błędy.
Czytaj więcej
Komisja Europejska jest u progu uwolnienia 13 mld euro dla Budapesztu – ujawnił „Financial Times”.
Skoro sami wprowadzamy embargo na ukraińskie produkty, bez zgody Unii, to logicznym następnym krokiem jest zaprzestanie dozbrajania walczącego sąsiada, a kolejnym – nieobecność szefa polskiej dyplomacji w Kijowie na symbolicznie ważnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE. Może jakieś skiny z Podlasia wzruszą się niezłomną postawą ministra Raua i zagłosują na PiS zamiast na Krzysztofa Bosaka...
A może nie ma się co dziwić. Wszyscy polityczni przyjaciele PiS są przecież antyeuropejscy i antyukraińscy. Partia władzy powraca po prostu na swoje miejsce w szeregu, obok Orbána i Trumpa, opuszczone pod wpływem strachu po wybuchu wojny w lutym 2022 r.