Jak piszemy na pierwszej stronie wtorkowej „Rzeczpospolitej”, młodzi wątpią w demokrację. Na szczęście nie wszyscy i nie we wszystkich krajach. A jednak wyniki badań fundacji Open Society mogą szokować. I to właśnie w tym punkcie, w którym opisują stosunek młodego pokolenia do demokracji, rządów wojskowych czy nieprzejmujących się regułami parlamentaryzmu autokratów. Diagnoza jest jednoznaczna. Przywiązanie do idei rządów demokratycznych jest mocniejsze w starszym pokoleniu niż w grupach, które dopiero wchodzą w sferę życia publicznego.
Młodsi w większym stopniu niż starsi są gotowi tolerować dyktatury wojskowe i rządy autorytarne. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest na pewno jednym z najważniejszych wyzwań dla współczesnego świata i jeśli się z nim nie zmierzymy, co więcej, jeśli nie zaradzimy kryzysowi zaufania do zinstytucjonalizowanej demokracji, trend gotów się utrzymać, a świat stoczyć w koszmar mojej młodości – orwellowską wizję walczących totalitaryzmów.
Czytaj więcej
Wiara w demokrację na świecie jest silna, ale nie wśród młodych – wynika z badania Open Society.
Nie będę tu rzecz jasna wyręczał naukowców, ale ów kryzys zaufania ludzi młodych do demokracji można tłumaczyć przynajmniej dwojako. Z jednej strony to naturalne rozczarowanie demokracją. Światowa polityka niemal co dzień dostarcza przykładów niskiej skuteczności systemów demokratycznych. Co więcej, światowy system mediów to właśnie demokrację wiąże z korupcją, nepotyzmem, biedą, neokolonializmem, wojnami. I nawet jeśli to oczywista nieprawda, młodzież w Egipcie, Somalii czy Indiach ma prawo tęsknić za „porządkiem”, jaki gwarantuje silna ręka autokraty. To rzecz jasna uproszczenie i iluzja, czego najlepszym dowodem są wyniki tych samych badań; stanowczo przeciw dyktaturom wojskowych wypowiadają się społeczeństwa, które ich najbrutalniej doświadczyły, jak mieszkańcy (już bez podziału na grupy wiekowe) Argentyny, Japonii czy Włoch.
Z demokracją „per se” jest podobnie. Kocha się ją tam, gdzie jest jej największy deficyt: w Etiopii, Turcji czy Chinach. Także nasza, polska wierność ideałom demokratycznym wydaje się budująca. Jesteśmy po Włochach najbardziej prodemokratycznym społeczeństwem Zachodu. Czyżby to pamięć komuny? Może tak.