Już dawno na szczycie przywódców UE nie doszło do sytuacji, w której ktoś usiłował zawetować konkluzje z ustaleń przywódców nie z powodu tego, co tam było zawarte, ale z powodu decyzji, które podjęto kilka tygodni wcześniej.
Na konkluzjach zależało włoskiej premier Giorgii Meloni, która wraz z PiS zasiada we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Dlaczego Mateusz Morawiecki chciał weta na szczycie UE
Włochy zmagają się z problemem migracji najbardziej i poparły przyjęte na początku czerwca przepisy z nadzieją, że pozwolą one zatrzymać niekontrolowaną migrację.
Czytaj więcej
Polska nic nie ugrała w sprawie migracji na szczycie UE. Retoryczna szarża premiera była przeznaczona dla odbiorców w kraju.
Tymczasem premier Mateusz Morawiecki powiedział, że musi zawetować konkluzje szczytu (co prawnie nie jest wiążące), by zatrzymać… niekontrolowaną migrację. Inny premier z frakcji EKR, Czech Petr Fiala przed szczytem powiedział, że groźba weta to demagogia i sianie paniki i oddala UE zamiast przybliżać do rozwiązania problemu migracji. Po szczycie zaś wyraźnie odciął się od Morawieckiego mówiąc, że dzięki koalicji, którą zawarł, wynegocjował rozwiązania korzystne dla Czech, a niektórzy – w domyśle polski premier – woleli wszystkich próbować szantażować wetem.