Trudno się dziwić, że Prawo i Sprawiedliwość jest wściekłe na szefa Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera. Nie zaskakuje, że mocno go atakuje, po wywiadzie, jakiego udzielił „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Tyle tylko, że maskaradą jest oburzanie się na jego rzekomą ingerencję w wybory w Polsce.
Owszem, wyraził nadzieje, że jego partia, a więc EPL, wygra wybory jesienią w Polsce, ale nie chodziło o przejęcie władzy przez Niemców, ale polskie partie należące do EPL a więc głównie Platformę oraz PSL. Mówił też o budowaniu zapory przed partiami antyeuropejskimi takimi jak ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, Marine Le Pen, czy Viktora Orbána.
Co Weber naprawdę powiedział we „Frankfurter Allgemeine Zeitung"?
PiS zaatakował Webera tradycyjnie wskakując na antyniemieckiego konika. Ale prawdziwym powodem złości PiS jest przedstawiony w tym samym wywiadzie plan ekspansji EPL. Jako pierwsza w polskiej prasie zauważyła to brukselska korespondentka „Rzeczpospolitej” Anna Słojewska, pisząc, że Weber chwali na łamach „FAZ” Giorgię Meloni sugerując współpracę z jej partią po wyborach do PE. Blisko mu też do Petra Fiali, czeskiego premiera z ODS.
Czytaj więcej
Europejska Partia Ludowa, szykując się do wyborów do Parlamentu Europejskiego, z coraz większą otwartością spogląda na partie uznawane kiedyś za radykalne.
Zarówno Fiala jak i Meloni dziś należą do jednej frakcji z PiS, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Gdyby Fiala i Meloni przeszli do EPL plany Kaczyńskiego na budowę wielkiej, konserwatywnej siły w Parlamencie Europejskim, która współkształtowałaby przyszłość UE, legły by w gruzach.