Bogusław Chrabota: Ból, który może został zrozumiany

Mówi się, że historia nikogo jeszcze nic nie nauczyła. W relacjach polsko-ukraińskich mamy jednak szansę zadać tym słowom kłam.

Publikacja: 25.05.2023 21:16

Bogusław Chrabota: Ból, który może został zrozumiany

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Wołyńskie ludobójstwo jest i długo jeszcze będzie niezagojoną raną w polskiej pamięci historycznej. Mimo szczerej przyjaźni dla współczesnego pokolenia Ukraińców byłoby zresztą w tym coś nieludzkiego, gdybyśmy mieli zapomnieć tamte dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków. W przypadku wielu z nas – bliskich krewnych.

Ale pamięć o niewinnych ofiarach i wrogość do potomków sprawców dawnych zbrodni to dwie różne sprawy. Historia większości krajów Europy jest naznaczona bezsensownymi mordami. Nie tylko Europy zresztą, podobne sprawy dzielą narody na całym świecie. I dlatego kwestia wybaczenia (lub nie) ma tak uniwersalny wymiar, wybrzmiewając w samym centrum porządków religijnych, państwowych ideologii i nacjonalizmów. Komu jest łatwiej wybaczyć zbrodnie? Bratu? Sąsiadowi? Obcemu? Te pytania zadają sobie rodziny w Rwandzie i Hiszpanii. Całe społeczności w Indiach i krajach obu Ameryk. Izraelu, Polsce, a dziś w Ukrainie.

Czytaj więcej

Szef ukraińskiego parlamentu w Sejmie o Wołyniu: Zaakceptujemy prawdę bez względu na to, jak bolesna może ona być

Mam świadomość, że odpowiedzi bywają różne. Ale uniwersalizm tego pytania, pożeniony z naturą człowieczeństwa i z gruntu ludzkim instynktem przeżycia, podpowiada tylko jeden scenariusz: trzeba umieć wybaczyć, bo nie da się żyć wieczną potrzebą zemsty. Trzeba umieć wybaczać, nie zapominając. Ale wybaczenie stojące na straży pamięci wymaga podobnych intencji po stronie sprawcy. Najpiękniej we współczesnym języku polskim wypowiedzieli to polscy biskupi w słynnym liście z 1965 r.: „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.

Czy do takiego aktu może dojść między narodami polskim i ukraińskim? Głęboko wierzę, że tak, choć ostatnie trzy dekady nie zawsze temu sprzyjały. Po stronie ukraińskiej nie służyło temu beztroskie upamiętnianie Stepana Bandery czy Romana Szuchiewycza. Kult UPA, problemy z polskimi miejscami pamięci czy historyczny symetryzm. Przez lata nie było tam „czułego ucha” na polskie traumy, a to powodowało resentyment i nieufność nad Wisłą.

Rosyjska inwazja wiele między nami zmieniła; mamy poczucie braterstwa, a takie słowa, jakie wypowiedział w polskim Sejmie przewodniczący ukraińskiej Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk, są dowodem, że dopływamy w relacjach między naszymi narodami do bezpiecznego brzegu. W przeddzień 80. rocznicy rzezi Stefanczuk pokazał, że Ukraina rozumie polski ból. „Wszystkim rodzinom i potomkom ofiar ówczesnych wydarzeń na Wołyniu składam wyrazy szczerego współczucia i wdzięczności za podtrzymywanie światłej pamięci o swoich przodkach. Pamięci, która nie wzywa do zemsty ani nienawiści, ale służy jako ostrzeżenie, że nic takiego nigdy więcej nie powtórzy się między naszymi narodami”. Oby tak się stało. Obyśmy byli mądrzejsi od tych, co byli tu przed nami. Mówi się, że historia nikogo jeszcze nic nie nauczyła. W relacjach polsko-ukraińskich mamy szansę zadać tym słowom kłam. Spróbujmy.

Wołyńskie ludobójstwo jest i długo jeszcze będzie niezagojoną raną w polskiej pamięci historycznej. Mimo szczerej przyjaźni dla współczesnego pokolenia Ukraińców byłoby zresztą w tym coś nieludzkiego, gdybyśmy mieli zapomnieć tamte dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków. W przypadku wielu z nas – bliskich krewnych.

Ale pamięć o niewinnych ofiarach i wrogość do potomków sprawców dawnych zbrodni to dwie różne sprawy. Historia większości krajów Europy jest naznaczona bezsensownymi mordami. Nie tylko Europy zresztą, podobne sprawy dzielą narody na całym świecie. I dlatego kwestia wybaczenia (lub nie) ma tak uniwersalny wymiar, wybrzmiewając w samym centrum porządków religijnych, państwowych ideologii i nacjonalizmów. Komu jest łatwiej wybaczyć zbrodnie? Bratu? Sąsiadowi? Obcemu? Te pytania zadają sobie rodziny w Rwandzie i Hiszpanii. Całe społeczności w Indiach i krajach obu Ameryk. Izraelu, Polsce, a dziś w Ukrainie.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich