W ostatnich tygodniach można było odnieść wrażenie, że PO zamierza dogonić i przegonić PiS jeśli chodzi o obietnice socjalne. Kiedy PiS zaproponował niskooprocentowane kredyty mieszkaniowe, PO przebiła go oferując kredyty mieszkaniowe w ogóle nieoprocentowane. Gdy PiS sceptycznie odnosił się do kwestii waloryzacji 500plus, Donald Tusk wyciągnął z kapelusza wyborczych prezentów tzw. babciowe – czyli 1 500 zł dla każdej matki, która nie skorzysta z urlopu wychowawczego i wróci do pracy po urlopie macierzyńskim. Już wcześniej PO obiecała po 20 proc. podwyżki całej budżetówce. A wszystko to przy powtarzaniu niczym mantry formuły, że nic co dane nie zostanie odebrane. Innymi słowy hulaj dusza, dna w państwowej kasie nie ma.
Czytaj więcej
- mówił w rozmowie z Polsat News poseł Koalicji Obywatelskiej, były szef MSW, Bartłomiej Sienkiewicz.
Problem z Platformą Obywatelską i obietnicami socjalnymi jest jednak taki, że dla tych, którzy lubią takich obietnic słuchać, PO jest wiarygodna mniej więcej tak jak Mateusz Morawiecki obiecujący milion elektrycznych samochodów na polskich drogach w 2025 roku. Wyborcy, którzy chcą państwa opiekuńczego, pamiętają bowiem dobrze (a tym, którzy nie pamiętają, przypomina to PiS do spółki z TVP), że lata rządów PO i PSL to nie był czas przesadnej hojności jeśli chodzi o świadczenia socjalne. Z kolei wyborcy, którzy państwa aż tak bardzo opiekuńczego nie chcą (albo wręcz nie chcą go w ogóle), czyli trzon obecnego elektoratu PO, z każdą taką obietnicą zaczynają nerwowo rozglądać się po scenie politycznej czy jest jeszcze ktokolwiek, kto będzie tu reprezentował ich interesy, jeśli chodzi o podejście do gospodarki – i, jak pokazały ostatnie sondaże, zaczynają od PO odpływać: albo do grupy wyborców niezdecydowanych, albo nawet do Konfederacji. Ta ostatnia raczej nie łowi bowiem wyborców na rozważania Janusza Korwin-Mikkego i Sławomira Mentzena na temat tego czy dzieciom należy dawać klapsy, tylko na obietnice zadbania o portfele tych, którzy obawiają się nadmiernego fiskalizmu nieodzownego w sytuacji, gdy pieniądze rozrzuca się nad Polską z helikoptera.
Czytaj więcej
Jest w Polsce grupa ludzi, którzy nie chcą pracować, nie przyjmują ofert z różnych powodów, bo np. muszą opiekować się starszymi osobami - mówiła w rozmowie z Radiem Plus posłanka Koalicji Obywatelskiej, Izabela Leszczyna.
Ostatnie wypowiedzi polityków PO zdają się wskazywać, że problem ten został zauważony – i obecnie jesteśmy na etapie gaszenia pożaru jakim stała się frustracja liberalnych wyborców partii Donalda Tuska. Oto bowiem nagle obietnice złożone przez PO prezentowane są w nowym świetle – to już nie są świadczenia socjalne lecz świadczenia jak najbardziej liberalne, ponieważ – jak tłumaczy Donald Tusk, a za nim inni politycy Platformy Obywatelskiej (np. Izabela Leszczyna czy Bartłomiej Sienkiewicz) – są one skierowane do ludzi pracujących. I to jest istotna zmiana narracji – choć świadczenia pozostają te same – bo Platforma zaczyna retorycznie dopieszczać tych, którzy czują się sfrustrowani faktem, iż z ich podatków finansowana jest kiełbasa wyborcza. A to napędza inflację, osłabia złotówkę, a nie przekłada się na podniesienie jakości życia w Polsce, w której oświata jest zwijana, placówki ochrony zdrowia muszą zapożyczać się w parabankach, a samorządom zabiera się pieniądze potrzebne na inwestycje, by rzucić je na odcinek budowania poparcia dla miłościwie panujących.