Szukamy wymęczeni pociechy w tych świętach. Wszak to doroczne misterium życia i śmierci, śmierci i zmartwychwstania. Pamiętamy czasy, kiedy tę tajemnicę zgłębialiśmy tylko duchowo. Przy kolejnych stacjach drogi krzyżowej przywoływaliśmy pod zamkniętymi powiekami obrazy męki i śmierci Boga-człowieka, który właśnie przez tragizm swych losów stał się tak nam bliski. W wieczór ukrzyżowania trwaliśmy przy sterczącym w niebo krzyżu wpatrzeni w Jego gasnące rysy. A potem, po pełnym niecierpliwego oczekiwania kolejnym dniu wiosny, przychodziła noc rezurekcji.
I ów radosny poranek, kiedy kamień zamykający grób u stóp Golgoty leżał odrzucony, a na miejscu spoczynku udręczonego krzyżem ciała pozostały tylko porzucone szaty. Czyżby jednak wstał ze zmarłych? Czyżby cud się powtórzył? Czyżby właśnie taki był kiedyś i nasz los – człowieczy? Dławiliśmy w sobie nerwowe pytania. A może to tylko transkrypcja figury odrodzenia, której doświadcza istota ludzka razem z otaczającą ją przyrodą? A niech będzie i tak dla tych, którym opowieść o chrześcijańskim Bogu jest obca – myślę sobie. Przecież w gruncie rzeczy chodzi o to samo – po upadku przychodzi odrodzenie, po śmierci zmartwychwstanie, po zimie zawsze eksploduje wiosna.
Dziś mamy inaczej. Kiedy zamykamy oczy, pod powiekami sterczą kikuty spalonych domów Mariupola. Zamiast biczowanego ciała Pana dręczą nas opuszczone zwłoki rozstrzelanych ludzi w Buczy. Niewinnych jak ten, którego prowadzono wśród szyderstw na Golgotę. Zamiast trzech krzyży na Wzgórzu Czaszki rozkopane masowe groby pod Kijowem. Trudno uwolnić się od tych obrazów, podobnie jak od wewnętrznego buntu, że dopadły nas przeklęte czasy, że historia znów się powtarza, choć myśleliśmy, że metafizyczne zło odeszło na dobre.
Nie, jednak nie. Siła śmierci, skłonność do zbrodni, determinacja do niszczenia życia jest wieczna. Odradza się co jakiś czas z kolejnymi wcieleniami zabójców Boga-człowieka: Hitlerem, Pol Potem, Putinem. To Jego oprawcy przez to, że są oprawcami istot, za które oddał życie, zwykłych ludzi. Nawet jeśli świat tego początkowo nie pojmuje, to z czasem staje się to jasne.
Tak będzie i z tą wojną. Putin zapisze się w historii jak jego poprzednicy, a Ukraina przetrwa. Wykrwawiona i wymęczona, ale odrodzi się jak wymarzła ziemia po zimie. Obrodzi świeżą zielenią i barwnym kwiatem. A ludzie odetchną spokojni, że cień śmierci przeminął. To wielka lekcja z misterium życia i śmierci, śmierci i zmartwychwstania, które przed nami. To naturalna kolej rzeczy i tak będzie tym razem. Pamiętajmy o tym w najbliższych dniach. Pamiętajmy.