Nowa droga była planowana tam od dziesięcioleci. I była bardzo potrzebna – szczególnie most łączący południowe dzielnice Wawra z Wilanowem. Wszak dotąd między mostem siekierkowskim a mostem w Górze Kalwarii było trzydzieści kilometrów, co niezwykle obciążało ten pierwszy ruchem mieszkańców Wawra, Józefowa i dalej na wschód położonych miejscowości, a którzy chcieli dostać się do pracy po drugiej stronie Wisły.
Wszystko w początkowych planach wyglądało fantastycznie. Pod otwocką linią kolejową miał powstać tunel, dalej wysokie estakady miały sprawić, że cenne przyrodniczo wawerskie bagna nie miały ucierpieć. W dodatku planowano 25 kilometrów ekranów pochłaniających hałas. Słowem sama wygoda i żadnych obciążeń dla okolicznych mieszkańców.
Mieszkańcy spokojnie przeżyli niedogodności związane z trwającą kilka lat budową. Niemniej niepokojące sygnały zaczęły się już wcześniej. Zamiast tunelu pod linią kolejową ostatecznie zaplanowano tzw. „wannę”, czyli zniwelowano teren o kilka metrów w dół, a zarówno tory kolejowe, wschodnią i zachodnią nitkę ul. Patriotów puszczono po wiaduktach. Jak się można domyślać oznacza to znaczne zwiększenie hałasu w okolicy, który wcześniej zamknąłby się w tunelu. Tłumaczono mieszkańcom, że wanna jest jak tanie wino: dobra, bo tania.
Nie lepiej było z planami estakad. Ostatecznie powstało ich kilkaset metrów, a większość odcinka wiodącego przez lasy i bagna między Patriotów a trasą Lubelską zbudowano na nasypie.
Największy jednak problem powstał w związku z tym, że z 25 obiecanych na początku, zostało 4,5 ekranów pochłaniających hałas. Niektóre osiedla położone nawet kilkadziesiąt metrów od drogi ekspresowej nie zostały oddzielone żadnym ekranem. Odcinki leśne również, mimo że przez las hałas niesie się do dalej położonych osiedli.