Demontaż polityki regionalnej otwiera drogę do nadużyć finansowych

Ursula von der Leyen napotkała silny opór obrońców unijnej polityki spójności. Eurodeputowani i audytorzy krytykują pomysł odebrania kompetencji regionom i przekazania ich władzom centralnym.

Aktualizacja: 17.10.2024 06:28 Publikacja: 17.10.2024 04:53

Proponowany przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen demontaż polityki regiona

Proponowany przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen demontaż polityki regionalnej i oddanie wszystkich funduszy rządom jest powszechnie krytykowany.

Foto: AFP

Pomysł demontażu polityki regionalnej, o którym „Rzeczpospolita” poinformowała jako pierwsza 5 października, wywołał wiele negatywnych reakcji wśród przedstawicieli regionów, eurodeputowanych, a nawet unijnych audytorów. Przypomnijmy, że Komisja Europejska (KE) w nieoficjalnej wewnętrznej prezentacji zaproponowała, aby 530 obecnie działających programów (w tym 398 dotyczących polityki spójności) zastąpić 27 narodowymi programami operacyjnymi. W każdym takim programie byłyby wszystkie wydatki do tej pory składające się na politykę spójności i politykę rolną, w tym nawet dopłaty dla rolników. Programy byłyby podzielone na sektory, np. transport, energia, rolnictwo czy sprawy wewnętrzne i migracja. Wszystko pod hasłem uproszczenia. Drugim sloganem powtarzanym przez von der Leyen jest elastyczność. Jej zwiększeniu ma służyć zasada corocznego przeglądu wieloletniego budżetu. Raz przyznane pieniądze mogłyby być więc w razie potrzeby przesuwane na inny cel. Takie założenia zostały przedstawione w prezentacji, która jest dyskutowana w Komisji Europejskiej od kilku tygodni.

Czytaj więcej

Zamach Ursuli von der Leyen na unijną politykę regionalną. Trudna rola dla Serafina

Regiony krytykują pomysł von der Leyen

Ta propozycja została już skrytykowana przez Europejski Komitet Regionów. – Eliminacja jakichkolwiek programów regionalnych i zamiast tego utworzenie jednego programu krajowego, co wydaje się być propozycją Komisji Europejskiej na następny okres programowania, jest jednoznacznie sprzeczne ze wszystkim, co powiedziano nam w ostatnim czasie o polityce spójności – mówił Vasco Alves Cordeiro, przewodniczący Europejskiego Komitetu Regionów.

Czytaj więcej

Polska przeciwna demontażowi polityki regionalnej. Ma poparcie europejskich regionów

W planach zmian, które testuje Komisja Europejska, chodzi nie tylko o zabranie kompetencji regionom i przekazanie ich rządom narodowym, które realizowałyby jeden krajowy program. Ale faktycznie o wzmocnienie władzy Brukseli. KE będzie przyznawała pieniądze na podstawie zrealizowanych przez rząd reform, które to KE będzie wcześniej negocjować. I chce też dać sobie prawo do corocznej modyfikacji wieloletnich ram finansowych, co oznacza brak stabilności finansowania dla państw czy regionów. Generalnie nowe programy polityki spójności miałyby mieć podobny charakter jak krajowe plany odbudowy. Czyli państwo dostaje pieniądze za uzgodnione z KE reformy.

Parlament Europejski widzi ryzyko nadużyć finansowych

Ale teraz do chóru krytyków dołączają eurodeputowani i unijni audytorzy, którzy patrzą na budżet z punktu widzenia prawidłowości wydawania pieniędzy. „Rzeczpospolita” dotarła do listu, który Niclas Herbst, szef Komisji Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego, wysłał do przewodniczącej Komisji Europejskiej. – Takie plany dają mylące wrażenie uproszczenia. W rzeczywistości otworzyłyby drzwi do nadużyć funduszy na dużą skalę, co obecnie obserwujemy w przypadku wydatków z Funduszu Odbudowy. Prokuratura Europejska w swoim sprawozdaniu rocznym za 2023 r. stwierdza, że w krótkim okresie istnienia Funduszu Odbudowy zidentyfikowała 233 przypadki nadużyć z szacowaną szkodą w wysokości 1,8 mld euro. Te bezprecedensowe liczby wymagają ostrożności przy powielaniu modelu z Funduszu Odbudowy, ponieważ wydaje się, że władze krajowe nie zawsze są w stanie sprostać zadaniu ochrony interesów finansowych UE – napisał Herbst.

Czytaj więcej

Regiony boją się centralizacji polityki spójności

Według niego w modelu proponowanym przez KE nie byłoby już możliwe rozliczanie Komisji z wykorzystania pieniędzy unijnych podatników. Oznaczałoby to również, że Parlament Europejski nie mógłby w rozsądny sposób korzystać ze swojego uprawnienia do udzielania absolutorium – najsilniejszego, jakie posiada na mocy obowiązującego traktatu, aby pociągnąć Komisję do odpowiedzialności w demokratyczny sposób za to, w jaki wykonuje ona budżet UE.

Unijni audytorzy ostrzegają 

Pomysł skrytykował też Europejski Trybunał Obrachunkowy, czyli urząd audytu UE. Zapytany na marginesie konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu Tony Murphy, szef ETO, miał wątpliwości. – Plany Komisji są wciąż na bardzo wczesnym etapie, a szczegóły modelu nie są jeszcze bardzo jasne. Ale jeśli celem jest uwolnienie dużej części funduszy europejskich poprzez przeniesienie budżetu do państw członkowskich, co oznacza również przekazanie im odpowiedzialności za kontrolę, obawiamy się, że wystąpią poważne zagrożenia. Przy takim modelu może być trudno ocenić, czy fundusze są wydawane prawidłowo i skutecznie – powiedział Irlandczyk. Z tych samych powodów Europejski Trybunał Obrachunkowy skrytykował już Funduszu Odbudowy gospodarki po pandemii oparty na tej samej koncepcji.

Czytaj więcej

Jacek Karnowski: Mamy bardzo mało czasu na wykorzystanie pieniędzy z KPO

Polska ma na temat tej reformy negatywne zdanie. Na łamach „Rzeczpospolitej” cytowaliśmy już Adama Szłapkę, sekretarza stanu ds. europejskich, który tłumaczył, że to właśnie decentralizacja funduszy unijnych stoi za wielkim sukcesem w ich wykorzystaniu w Polsce. Podobnego zdania jest Krzysztof Hetman, eurodeputowany PSL, były minister rozwoju i technologii, który polityką regionalną zajmuje się na szczeblu lokalnym, centralnym i unijnym od wejścia Polski do UE.

UE dalej od obywatela

– To pomysł niedobry z wielu powodów – powiedział Hetman „Rzeczpospolitej”. Według niego pierwszym problemem jest oddalanie UE od obywatela. – I to w sytuacji, gdy unijne pieniądze bardzo spowszedniały, także w Polsce. Bardzo łatwo UE przedstawiać jako moloch, który zajmuje się niepotrzebnymi rzeczami. Społeczeństwa muszą mieć poczucie, że mają wpływ. Dlatego powinniśmy fundusze decentralizować – argumentuje eurodeputowany. Według niego nie ma się czego bać. – 20 lat temu w Polsce zdecydowaliśmy, że ponad 30 proc. środków ma pójść dla samorządów województw. Wiele było obaw, że samorządy sobie nie poradzą, a okazało się to świetną decyzją – uważa Hetman. Według niego teraz zamiast centralizacji powinna nastąpić dalsza centralizacja. Powinniśmy teraz pójść stopień niżej, do samorządów powiatowych i gminnych, przy wsparciu różnych organizacji w terenie – mówi Hetman. Drugim problemem w propozycji KE, na który zwraca uwagę były minister, jest karanie ludzi za błędy rządu. 

– Nie wyciąga się wniosków z tego, co się wydarzyło w ciągu ostatnich ośmiu lat w Polsce czy co dzieje się od kilkunastu lat na Węgrzech. Jeśli jakiś rząd łamie zasady, to ucierpią wszyscy. Tymczasem ludzie na poziomie gminnym, powiatowym w większości są niczemu niewinni – mówi Hetman.

Propozycja KE wielkiej reformy polityki spójności jest na razie na etapie wewnętrznych dyskusji. Komisja ma przedstawić projekt nowego budżetu UE na lata 2028–2034 w połowie przyszłego roku. Potem będzie on przedmiotem negocjacji w gronie państw członkowskich i na koniec będzie wymagał ich jednomyślnej zgody.

Pomysł demontażu polityki regionalnej, o którym „Rzeczpospolita” poinformowała jako pierwsza 5 października, wywołał wiele negatywnych reakcji wśród przedstawicieli regionów, eurodeputowanych, a nawet unijnych audytorów. Przypomnijmy, że Komisja Europejska (KE) w nieoficjalnej wewnętrznej prezentacji zaproponowała, aby 530 obecnie działających programów (w tym 398 dotyczących polityki spójności) zastąpić 27 narodowymi programami operacyjnymi. W każdym takim programie byłyby wszystkie wydatki do tej pory składające się na politykę spójności i politykę rolną, w tym nawet dopłaty dla rolników. Programy byłyby podzielone na sektory, np. transport, energia, rolnictwo czy sprawy wewnętrzne i migracja. Wszystko pod hasłem uproszczenia. Drugim sloganem powtarzanym przez von der Leyen jest elastyczność. Jej zwiększeniu ma służyć zasada corocznego przeglądu wieloletniego budżetu. Raz przyznane pieniądze mogłyby być więc w razie potrzeby przesuwane na inny cel. Takie założenia zostały przedstawione w prezentacji, która jest dyskutowana w Komisji Europejskiej od kilku tygodni.

Pozostało 86% artykułu
Gospodarka
Warszawa nadrabia zaległości w globalnym rankingu miast
Gospodarka
Rolnictwo kością niezgody w traktacie z Mercosur. Europa będzie protestować
Gospodarka
Gorsze nastroje i perspektywy gospodarki Niemiec
Gospodarka
Gawkowski: 100 miliardów złotych na cyfryzację to konieczność, by dogonić Europę
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Gospodarka
Prywatyzacja kontra kapitalizm interesariuszy i państwowych „czempionów”
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje