Regiony boją się centralizacji polityki spójności

Ursula von der Leyen nie lubi polityki spójności. Regiony boją się, że rozpocznie stopniowy demontaż jednego z filarów unijnej integracji.

Publikacja: 24.06.2024 04:30

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Foto: Bloomberg

To pierwsza przewodnicząca w historii Komisji Europejskiej, która nigdy nie odwiedziła Europejskiego Komitetu Regionów, nie spotyka się z władzami regionalnymi, a w swoich przemówieniach prawie nie odnosi się do polityki spójności. Tymczasem mówimy o polityce, na którą idzie jedna trzecia unijnego budżetu i która jest zapisana w unijnych traktatach. Dla wielu państw i ich regionów to symbol unijnej integracji.

Spójność to nie KPO

– Polityka spójności jest i nadal powinna być jednym z trwałych filarów Unii Europejskiej, również jako swego rodzaju ekwiwalent dla swobody wolnego rynku – mówi „Rzeczpospolitej” Władysław Ortyl z PiS, marszałek województwa podkarpackiego, członek Europejskiego Komitetu Regionów (EKR).

Czytaj więcej

Kto będzie kierował UE? W Brukseli nie przesądzono, czy na czele KE stanie Ursula von der Leyen

W tej sprawie między polskimi regionami nie ma podziałów politycznych, bo podobne stanowisko prezentuje inny członek EKR Marek Woźniak z PO, marszałek województwa wielkopolskiego. – Kwestia ta jest ważna dla wszystkich regionów europejskich, więc wspólnie ze 120 europejskimi regionami z 15 krajów UE wystosowaliśmy list do przewodniczącej Komisji Europejskiej, w którym apelujemy o utrzymanie regionalnego charakteru polityki spójności i roli samorządów w jej wdrażaniu po 2027 roku – powiedział Woźniak. I dodał: – Polityka spójności jest polityką traktatową i kluczową kwestią dla samorządów. Nie możemy dopuścić do zmiany jej kształtu i centralizacji na wzór KPO.

O co chodzi z opozycją między Krajowymi Planami Odbudowy a polityką spójności? Przez dekady to polityka spójności służyła konwergencji, czyli wyrównaniu poziomów w rozwoju gospodarczym między państwami członkowskimi. W tej polityce część inwestycji jest realizowanych na poziomie centralnym, np. autostrady czy szybkie koleje. Ale większość pozostaje w gestii regionów, bo założenie jest takie, że bogacenie się całego kraju powinno być równomierne. Nie chodzi o średnią krajową, ale też o sytuację poszczególnych regionów. Zatem im biedniejszy region, tym proporcjonalnie więcej środków dostaje z polityki spójności.

Inną logiką kieruje się KPO. To programy finansowane z unijnego funduszu odbudowy i zwiększenia odporności gospodarki po pandemii, który idzie przez rządy państw członkowskich. Oczywiście inwestycje są realizowane w regionach, ale poziom ich zamożności nie ma tu żadnego znaczenia. Rząd może geograficznie rozdysponować pieniądze według własnego uznania. Może mieć inne priorytety niż konwergencja biedniejszych regionów, może być w sporze politycznym z władzami regionu.

Zmiany w funduszach

Teoretycznie przykład funduszu odbudowy nie powinien budzić niepokoju w regionach, bo to z założenia program jednorazowy, który kończy się w 2026 roku. Ale wiadomo, że przewodnicząca Komisji Europejskiej kształt tego programu uważa za bardzo udany i wielokrotnie przedstawiciele KE mówili, że model KPO można powielać gdzie indziej. Bo uzależnia bezpośrednio inwestycje od przeprowadzonych reform czy zmian w prawie. W polityce spójności też jest warunkowość, ale innego rodzaju. Trudno zresztą regionom odbierać pieniądze za brak reform na poziomie centralnym, jeśli jeszcze do tego rząd ma inne barwy polityczne.

Drugim sygnałem alarmowym jest to, co gabinet von der Leyen przesłał do wszystkich dyrekcji generalnych Komisji Europejskiej jako przygotowanie programu prac na ewentualną przyszłą kadencję. W dokumencie, który ma „Rzeczpospolita”, jest 66 punktów, ale ani jednego odnoszącego się do spójności czy polityki regionalnej. Przy każdym puncie jest konkretna dyrekcja generalna, która ma się nim zająć i DG Polityki Regionalnej pojawia się tylko w jednym miejscu, które dotyczy polityki wobec miast. W której to zresztą KE nie ma żadnych kompetencji. – Zastanawiamy się w ogóle, czy w przyszłej kadencji będzie jeszcze komisarz ds. polityki regionalnej, czy spójności – mówi nieoficjalnie jeden z naszych rozmówców w Brukseli.

Wszystko to trzeba interpretować w kontekście spodziewanych wielkich zmian w architekturze finansowej UE. Planowane rozszerzenie UE o znacznie biedniejsze kraje zmusza Unię do przemyślenia tych swoich polityk, z których Ukraina mogłaby czerpać pełnymi garściami, czyli spójności i rolnej. Przy tej okazji pojawia się pokusa, żeby zmienić sposób finansowania konwergencji gospodarczej w UE.

– Dostrzegając niepokojące tendencje i głosy kwestionujące sens i wymiar polityki spójności, podkreślić trzeba zdecydowanie, że jej brak to zaprzeczenie idei założycielskiej UE – mówi marszałek Ortyl. Według niego niezwykle istotne jest nie tylko utrzymanie, ale i wzmocnienie polityki spójności w okresie po 2027 roku, w tym na przykład otwarcia jej na finansowanie infrastruktury obronnej.

Najbliższe tygodnie pokażą, czy lobbing regionów, popieranych przez część europosłów i niektóre rządy, przyniesie efekt. Na szczycie UE 27–28 czerwca Rada Europejska ma przyjąć agendę strategiczną. Ostatni jej projekt, który widziała „Rzeczpospolita”, zawiera zdanie o konieczności wzmocnienia spójności ekonomicznej, społecznej i terytorialnej UE.

Istotne będzie jednak, jakie priorytety pojawią się w porozumieniu głównych ugrupowań politycznych, które zdecydują o obsadzie najwyższych stanowisk w UE. To uwarunkuje politycznie projekt nowego wieloletniego budżetu UE, która ma zostać przedstawiony w lipcu 2005 roku. Czyli powinien zostać przygotowany w pierwszej połowie 2025 r., w czasie polskiej prezydencji.

To pierwsza przewodnicząca w historii Komisji Europejskiej, która nigdy nie odwiedziła Europejskiego Komitetu Regionów, nie spotyka się z władzami regionalnymi, a w swoich przemówieniach prawie nie odnosi się do polityki spójności. Tymczasem mówimy o polityce, na którą idzie jedna trzecia unijnego budżetu i która jest zapisana w unijnych traktatach. Dla wielu państw i ich regionów to symbol unijnej integracji.

Pozostało 92% artykułu
Gospodarka
Scott Bessent będzie nowym sekretarzem skarbu USA
Gospodarka
Szefowa EBOR: Możemy pomóc Polsce w prywatyzacji
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji