We wrześniu, gdy aktualizowaliście ostatnio prognozy dla polskiej gospodarki, zakładaliście stagnację PKB w tym roku i wzrost o 3 proc. w 2024 r. Czy dzisiaj po wyborach i po sporej porcji nowych danych, w tym dotyczących PKB w III kwartale, ten scenariusz pozostaje aktualny?
Ten rok już mamy praktycznie za sobą, można się zastanawiać, czy roczna dynamika PKB będzie w okolicach zera czy troszeczkę wyżej. Natomiast przyszły rok wygląda o wiele ciekawiej. Sporo się wydarzyło i w polityce, i w gospodarce. Na pewno wzrosły szanse na szybkie odblokowanie funduszy unijnych. Do tego nowa koalicja rządowa będzie zapewne chciała zrealizować część obietnic przedwyborczych. Prawdopodobna wydaje się np. duża podwyżka wynagrodzeń w budżetówce, która będzie równowartością około 1 proc. PKB. Scenariusz wzrostu PKB w 2024 r. o 3 proc. w tym świetle wygląda na zbyt ostrożny. Sytuacja w otoczeniu zewnętrznym nam nie pomaga, ale popyt krajowy będzie bardzo silnym motorem wzrostu.
Solidne odbicie konsumpcji zapowiada też szybki wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. W październiku sięgnął on 12,8 proc. rok do roku. Jak to pogodzić z konsekwentnym, choć powolnym spadkiem zatrudnienia w tym sektorze? Czy zatrudnienie maleje wskutek trendów demograficznych, a nie z powodu ochłodzenia na rynku pracy?
Popyt na pracę słabnie w okresach recesji czy stagnacji i teraz też jesteśmy tego świadkami. W dzisiejszych warunkach ten spadek popytu wpływa głównie na liczbę wakatów, która maleje, ale w jakimś stopniu przekłada się też na zatrudnienie. To, że towarzyszy temu szybki wzrost płac, zarówno nominalnych, jak i realnych, wynika z kilku czynników. Po pierwsze, wciąż mamy niedobór wykwalifikowanych pracowników, co powoduje, że ich praca drożeje. Na to nakładają się efekty podwyżki płacy minimalnej o około 20 proc. w tym roku i podobnej w przyszłym roku. To ma przełożenie na wynagrodzenia coraz większej części pracowników. W tej sytuacji trudno oczekiwać, żeby presja na wzrost płac słabła, ale jednocześnie koszty pracy mogą się stawać dla niektórych firm problemem, zwiększając ich chęć do zastępowania niektórych pracowników – odchodzących na emerytury, ale też ewentualnie zwalnianych – przez większe wykorzystanie robotów i maszyn.
Czytaj więcej
Na ostatniej prostej Prawo i Sprawiedliwość zgłasza kosztowne rozwiązania, których nie planowało w swoim projekcie budżetu na 2024 r. I stawia pod ścianą polityków koalicji demokratycznej.
O tym, że w przyszłym roku płaca minimalna ponownie wzrośnie o około 20 proc., wiadomo już od wakacji. A mimo to większość prognoz wskazywała, że wzrost płac będzie jednak hamował. Dzisiaj można mieć co do tego wątpliwości?
Myślę, że wzrost płac może wyhamować, ale w sektorze przedsiębiorstw – czyli podmiotach zatrudniających ponad dziewięć osób – będzie on zapewne wciąż w okolicy 10 proc. W całej gospodarce, uwzględniając sektor publiczny, wzrost wynagrodzeń będzie zapewne jeszcze wyższy. To jest szalenie istotne z punktu widzenia tego, jak będzie kształtowała się inflacja w przyszłym roku i jeszcze kolejnym. Można posłużyć się tu prostą regułą: inflacja generowana w kraju będzie wynosiła mniej więcej tyle, ile wynosiło będzie nominalne tempo wzrostu wynagrodzeń pomniejszone o tempo wzrostu produktywności pracy. W tym momencie ta krajowa presja na inflacyjna wciąż wynosi około 10 proc. rok do roku.
Czy to oznacza, że nie należy oczekiwać wyhamowania inflacji w 2024 r. do około 5–6 proc., jak sugerowała do niedawna większość prognoz?
Efekty bazy będą dość istotnie oddziaływały w kierunku dalszego spadku tej części inflacji, która wynika z czynników podażowych. Ale to się skończy gdzieś wiosną przyszłego roku. Potem można spodziewać się ponownego przyspieszenia inflacji CPI. W przypadku samej inflacji bazowej (bez cen energii i żywności), przyspieszenie będzie pewnie mniejsze, ale wiele będzie zależało od tego, jak będzie się zachowywał popyt. Na razie zanosi się na to, że ten popyt będzie przyspieszał, więc nie wiązałbym z tym wielkich nadziei na szybkie wygasanie presji inflacyjnej. W dezinflacji pomagać może trochę umocnienie złotego, ale kurs walutowy potrafi być bardzo zmienny, więc nie budowałbym na tym scenariusza inflacyjnego na przyszły rok.