Uczestnicy poświęconej temu tematowi dyskusji w Karpaczu – zarówno praktycy, jak i przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia – debatowali o tym, jak w systemowy sposób walczyć z rakiem piersi, a przede wszystkim – jak budować system profilaktyczny w zwalczaniu raka. I jak budować świadomość dotyczącą znaczenia tych badań.

Na początku uczestnicy i słuchacze debaty poznali statystyki dotyczące realizacji programu mammografii. – Średnia krajowa wynosi w Polsce 36 proc. Dla porównania mamy Danię – 83 proc., Szwecję – 80 proc., Słowenię – ponad 77 proc., i Czechy – ponad 58 proc. Rak piersi jest drugą po raku płuca przyczyną zgonów z powodu chorób onkologicznych – mówił, rozpoczynając debatę Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej”.

Zachęcić do profilaktyki

Jednym z głównych problemów, które były podnoszone w trakcie dyskusji, był właśnie niski stopień zgłaszalności kobiet na badania profilaktyczne. – Na pewno te dane, dotyczące zgłaszalności Polek na badania, nie są optymistyczne. Jako Ministerstwo Zdrowia także widzimy, że obecne efekty leczenia raka piersi, mimo że dysponujemy coraz lepszymi technikami i nowymi lekami, które co chwila pojawiają się na naszej liście leków refundowanych, nie są takie jak w krajach Europy Zachodniej – powiedział Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia. – Dzieje się tak z prostego powodu. Kobiety zgłaszają się najczęściej w takim stadium zaawansowania, gdy ten efekt leczniczy jest zdecydowanie gorszy niż wtedy, kiedy zgłaszałyby się na początku, gdy pojawiają się pierwsze objawy. Przygotowujemy pewne nowe rozwiązania – zapowiedział wiceminister. – Ale myślę, że to, co się wydarzyło ostatnio w profilaktyce i leczeniu raka piersi, jest dość dużym sukcesem. Przypomnę, że wymieniliśmy wszystkie mammografy na cyfrowe – dodał Waldemar Kraska.

Dlaczego relatywnie mało kobiet w Polsce zgłasza się na badania profilaktyczne? – Nie mamy danych. Nie ma odpowiedzi na to pytanie – stwierdziła Anna Kupiecka, założycielka i prezeska Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej. – Zastanawiające jest również to, dlaczego niektóre ośrodki, niektóre regiony są w stanie zrealizować program profilaktyki mammografii na poziomie 45 czy 50 proc., a inne gminy na poziomie 5 proc. Temu pewnie należałoby się przyjrzeć. Bo dostęp powinien być równy – podkreśliła.

– Prowadzimy akcje we współpracy ze stowarzyszeniami kobiecymi jako Ambasadorki Profilaktyki. Prowadzimy szkolenia, w tym z samobadania, z edukacji, z roli wczesnego wykrywania. Wszystkie ręce jednak na pokład – mówiła Anna Kupiecka. – Być może powodem obecnej sytuacji jest brak zaufania do tych badań. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby zaproszenie w systemie IKP (Internetowe Konto Pacjenta – red.) dla pacjentek, które wchodzą w wiek wiążący się z rosnącym prawdopodobieństwem zachorowania – proponowała.

Ważna rola POZ

Co jeszcze może pozytywnie wpłynąć na system wczesnego ostrzegania przed rakiem? – To ważny temat, lecz trzeba do tego problemu podejść systemowo, spojrzeć na całą ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną naszych pacjentek. Ale także znaleźć sposób dotarcia do tych osób zdrowych, które nie uczestniczą w badaniach profilaktycznych – zaznaczył dr hab. Adam Maciejczyk, dyrektor naczelny Dolnośląskiego Centrum Onkologii. – Na Dolnym Śląsku zdefiniowaliśmy w trakcie pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej problemy z dostępem do badań mammograficznych w różnych gminach czy powiatach. Dzięki temu, że oparliśmy nasze analizy na danych, udało nam się pozyskać z Urzędu Marszałkowskiego środki na zakup czterech mammografów cyfrowych, które są połączone z naszym działem diagnostyki – mówił ekspert.

– To, co jest istotne, to, co w Polsce się sprawdziło, to zaangażowanie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) do tej aktywności. Lekarz rodzinny ma pod swoją opieką kilka tysięcy osób zdrowych i powinien też czuć ciężar obowiązku namawiania pań będących wśród jego podopiecznych do uczestniczenia w tych badaniach. W ramach pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej, o czym informowaliśmy naszych przyjaciół, lekarzy rodzinnych, jesteśmy w stanie zweryfikować, kto jest bardziej efektywny w tym zakresie, a kto nie – dodał dr Maciejczyk.

Jak takie podejście ocenia Ministerstwo Zdrowia? – Na pewno jeżeli chodzi o lekarzy z POZ-ów, to jest to jeszcze niewykorzystany potencjał – przyznał wiceminister Kraska.

W debacie pojawił się też głos ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). – Mówiąc o POZ-ie, już dzisiaj jest tak, że osoby pracujące w tym obszarze angażują się w propagowanie profilaktyki. Wydaje się, że najistotniejsza jest zmiana postrzegania tych wszystkich działań profilaktycznych. Bardzo istotne jest, by pacjentka nie trafiała do lekarza z zaawansowaną chorobą, tylko na początku – podkreśliła Małgorzata Dziedziak, zastępczyni prezesa NFZ ds. operacyjnych.

Rozmowa o profilaktyce toczyła się w Karpaczu na różnych płaszczyznach. – Polskie Towarzystwo Farmakoekonomiczne zajmuje się ekonomiką zdrowia, ja w swojej codziennej pracy też. Jeżeli mówimy o raku piersi, to chyba najbardziej dzisiaj w debacie publicznej dyskutowany jest test genetyczny BRCA1 i BRCA2. Jest świadczenie NFZ, w ramach którego można go zrobić, ale nie jest to wykonywane powszechnie – powiedział Michał Jachimowicz, sekretarz Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, współwłaściciel firmy MAHTA.

Propozycje działań

Wielokrotnie w trakcie dyskusji pojawił się też temat różnych zachęt, jeśli chodzi o badania przesiewowe.

– Mamy 7 pkt proc. różnicy między województwem, w którym wskaźniki przeżyć wynoszą 82 proc., a tym, w którym wynoszą 75 proc. To trzeba nadrobić, tak by każda kobieta miała taką szansę leczenia, niezależnie od miejsca – mówiła dr Joanna Didkowska, kierowniczka Krajowego Rejestru Nowotworów. – Chciałabym jeszcze poruszyć temat dotyczący przymusu lub jego braku przy robieniu badań przesiewowych. Finlandia odniosła ogromny sukces w tych badaniach, zarówno w raku piersi, jak i raku szyjki macicy. Tam wprowadzono przymus – przymus ekonomiczny. To były lata 60. Później tego zaniechano, uznano takie działanie za naruszenie praw człowieka. Ale wydaje mi się, że to jest prawo pracodawcy, aby mieć zdrowego pracownika. W związku z tym, gdyby np. włączyć badania przesiewowe do badań medycyny pracy, mógłby radykalnie wzrosnąć udział kobiet w takich badaniach – zauważyła dr Didkowska.

Rozmowa w Karpaczu dotyczyła także świadomości profilaktyki. – Wrócę do budowania świadomości profilaktyki – i pierwotnej, i wtórnej, bo myślę, że od tego trzeba zacząć. Potrzebujemy jeszcze dużo, dużo edukacji i pracy nad świadomością kobiet dlatego, że przynajmniej w naszym województwie, łódzkim, jest tak, że kobiety nie chcą się badać, bo się boją – zauważyła Magdalena Janus-Hibner, zastępczyni dyrektora ds. projektów, rozwoju i organizacji onkologii, z Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi. – Ten strach jednak determinuje to, że nie chodzimy na te badania – podkreśliła. – Zbudowaliśmy więc taką siatkę związaną z tym, że jeździmy po gminach, współpracujemy z burmistrzami, sołtysami, wójtami. Organizujemy przyjazdy do nas do szpitala w soboty. Organizujemy też opiekę nad dziećmi, jeżeli kobiety nie mogą ich zostawić – opisywała.

Wiceminister Waldemar Kraska zwrócił uwagę, że system działa inaczej, jeśli chodzi o pacjentów po diagnozie dotyczącej choroby nowotworowej.

– Jeśli otrzymujemy ten zły dla nas wynik, kiedy nam świat się czasem przewraca do góry nogami, pojawia się koordynator – czyli ta osoba, która prowadzi nas za rękę przez system. W tej chwili pacjent już ma świadomość, że jeżeli wykona badanie profilaktyczne i diagnoza będzie zła, to będzie miał opiekę – pojawi się osoba, która będzie takiego chorego prowadziła przez system. Wiem, że do takich koordynatorów pacjenci dzwonią czasem nawet w nocy, aby poinformować, że coś się dzieje – mówił wiceminister. – Myślę, że to jest ten element, który także powinien spowodować, że Polacy będą chętnie się badać, że już będą mieli świadomość, iż nie zostaną pozostawieni sami sobie – podsumował Waldemar Kraska.

Foto: materiały prasowe