Czy to możliwe, by Grecja, czyli kraj kojarzony w zeszłej dekadzie z ciężkim kryzysem, osiągała lepsze wskaźniki gospodarcze niż Niemcy?
Kontynuacja rządów
Częściowo, tak. Na przykład wskaźnik PMI mierzący koniunkturę w greckim przemyśle wzrósł z 51,8 pkt w czerwcu do 53,5 pkt w lipcu. Od lutego był on na poziomie przekraczającym 50 pkt, co oznaczało, że wskazywał na ekspansję w przemyśle. Tymczasem niemiecki przemysłowy PMI jest od ponad roku na recesyjnych poziomach. W lipcu spadł do 38,8 pkt, czyli najniższego poziomu od maja 2020 r. Oczywiście PMI to tylko jeden, bardzo specyficzny wskaźnik. Inne dane pokazują jednak, że Grecja pokonała już długą pozytywną drogę od czasu kryzysu w strefie euro.
Czytaj więcej
Gospodarka strefy euro jako całość tkwi w stagnacji. Przed recesją broni ją wciąż relatywnie dobra koniunktura w sektorze usług, podczas gdy w przemyśle trwa zapaść. Szczególnie słaba jest gospodarka Niemiec, na drugim biegunie jest Grecja.
W Grecji dwukrotnie odbyły się w tym roku wybory parlamentarne: 21 maja i 25 czerwca. Za pierwszym razem przyniosły one pat, a za drugim zwycięstwo centroprawicowej Nowej Demokracji premiera Kiriakosa Mitsotakisa, która przedłużyła swoje rządy na kolejną kadencję, zdobywając nieco ponad 40 proc. głosów. To może świadczyć o stabilizacji sytuacji politycznej w Grecji, i tym, że spora część narodu jest zadowolona z polityki gospodarczej prowadzonej w ostatnich latach.
Mitsotakis jest premierem Grecji od 2019 r. (z krótką przerwą, bo wraz z rozwiązaniem parlamentu po majowych wyborach na szefa rządu przejściowego został wyznaczony Joannis Sarmas, prezes Trybunału Obrachunkowego). Przylgnęła do niego opinia sprawnego technokraty, który sprzątał po trwającym wiele lat kryzysie. Jego rząd zdołał w 2022 r. przedterminowo spłacić 2,7 mld euro z pożyczek zaciągniętych w krajach strefy euro, w ramach pierwszego pakietu pomocowego.