Podczas dwóch pierwszych sesji tego tygodnia WIG20 imponował siłą. W środę, wraz z ochłodzeniem atmosfery na rynkach bazowych, indeks polskich dużych spółek już zniżkował, broniąc jednak pułapu 2100 pkt.
W środę WIG20 przerwał zwyżki, ale trudno się dziwić, bo nastroje na głównych rynkach znacznie się popsuły. Na parkiety powróciły stare demony, czyli obawy o jeszcze jedną podwyżkę stóp procentowych w USA, wyrażone wzrostami rentowności amerykańskich obligacji. Rentowności papierów dziesięcioletnich we wtorek finiszowały na najwyższym w tym roku poziomie w cenach zamknięcia, a środowe wzrosty zbliżały je już do nowych rekordów. To oczywiście oznaczało czerwone otwarcie sesji za oceanem oraz ogółem – kiepską atmosferę na rynkach. GPW nie zdołała się temu oprzeć. Zniżki dotknęły zarówno duże spółki, jak i małe czy średnie. Spadki akcji z WIG20 pogłębiało osłabienie krajowej waluty. WIG20 zniżkował, ale trudno mówić o większej realizacji szybkich zysków z dwóch poprzednich dni. Indeks polskich dużych spółek plasował się raczej w pierwszej połowie tabeli oraz przez większą część dnia był silniejszy od niemieckiego DAX czy francuskiego CAC 40.
Czytaj więcej
Powyborcza euforia na krajowym rynku zdaje się wygasać przez presję z zagranicy. WIG20 po pierwszej godzinie środowej sesji zniżkuje o o 0,56 proc., do 2106 pkt.
– WIG20 zakończył bardzo dokładnie potencjalną korektę pędzącą względem wydarzeń z marca. Zarówno w cenie, jak i w czasie ostatnie spadki WIG20 były bardzo podobne do tych z I kwartału – zauważa Daniel Kostecki, analityk CMC Markets. – W rezultacie aktualne wzrosty mogą być nową falą impulsu w górę, a celem mogą być okolice wcześniejszego szczytu, czyli poziom 2200 pkt – ocenia ekspert.
Analitycy i zarządzający patrzą na polskie spółki pozytywnie
Ogółem analitycy i zarządzający patrzą na polskie spółki pozytywnie, mając nadzieję na redukcję dyskonta związanego z ryzykami politycznymi oraz zwracając uwagę na niskie wyceny na GPW zarówno na tle historycznym, jak i w porównaniu z innymi rynkami wschodzącymi.