W czwartek japońskie dziesięciolatki miały rentowność sięgającą zaledwie 0,071 proc. a dzień wcześniej tylko 0,045 proc. Analitycy Deutsche Banku prognozują, że może ona w ciągu kilku tygodni spaść do minus 0,05 proc.
Gdy obligacje mają negatywną rentowość to teoretycznie oznacza, że inwestorzy są gotowi dopłacać za "przywilej" posiadania tych papierów w swoich portfelach. Negatywna rentowność jest oznaką dużego popytu na takie papiery. Posiadają ją już obligacje o krótszych okresach zapadalności wyemitowane m.in. przez Japonię i część państw strefy euro. Jak dotąd jedynym krajem, którego dziesięciolatki mają ujemną rentowność jest Szwajcaria (wynosiła ona w czwartek minus 0,3 proc.), której rynek długu jest jednak mały.
Jeśli japońskie dziesięciolatki będą miały wkrótce ujemną rentowność, to będzie to w dużym stopniu skutkiem działań Banku Japonii. Przed jego posiedzeniem z końcówki stycznia, rentowność japońskich dziesięciolatek wynosiła 0,22 proc. Mocno spadła po tym jak Bank Japonii ogłosił, że wprowadza negatywną stopę procentową, jaką będą obciążone nadmierne rezerwy banków lokowane na depozytach w banku centralnym. Stopa ta wynosi 0,1 proc. i będzie obowiązywała od 16 lutego wobec nowych depozytów.