Wyobraźmy sobie, że wyławia pan złotą rybkę i ma pan szansę na trzy życzenia, które spełni rząd. Jakie byłyby to życzenia?
One się od dłuższego czasu nie zmieniają. Pierwsze to zielona, dostępna i nie za droga energia. Drugie jest jeszcze bardziej kontrowersyjne w kontekście zwłaszcza ostatnich dni: dostępność pracowników, niekoniecznie tanich. A trzecie to nasze wpływy w Brukseli, żeby dokończyć budowę otwartego europejskiego rynku i europejskiej konkurencyjności.
Wśród życzeń, które padły z głównej sceny Europejskiego Forum Nowych Idei, gdy na sali był Donald Tusk, było takie, by został powołany wicepremier do spraw gospodarczych. Premier odpowiedział, że w tym układzie koalicyjnym nie widzi takiej możliwości. Czy rzeczywiście biznes uważa, że taka osoba jest potrzebna?
Poprzednie rządy były tak „zdezorganizowane”, a teraz na to jeszcze nałożyła się koalicyjność rządu, że dzisiaj konia z rzędem temu, kto wie, kto tak do końca zajmuje się chociażby energetyką atomową. Z kolei w temacie polityki w sprawie pracowników słyszymy czasami głosy z Ministerstwa Pracy, czasami z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, więc przydałoby się takie jedno miejsce decyzyjne.
Brakuje kierownika ds. gospodarki…
Ministra gospodarki. Kiedyś istniało Ministerstwo Gospodarki, dzisiaj takiego ministerstwa nie ma. Mamy Ministerstwo Rozwoju, które stało się trochę skrzynką na listy, gdzie można się zgłaszać, a ono później musi poszukiwać, do kogo dany problem jest zaadresowany i gdzie działać. Tak więc na pewno takiego jednego decyzyjnego miejsca nam brakuje.
Pan wspomniał o ministrze rozwoju, ja odnoszę wrażenie, że w buty wicepremiera do spraw gospodarki próbuje wejść minister funduszy i polityki regionalnej.
Tak, bo tam tworzona jest strategia, ale dotyczy ona funduszy europejskich. Rozumiem koalicję, rząd i poszukiwanie przestrzeni dla siebie. Jednak mamy też Ministerstwo Finansów, które bardzo dużo ma do powiedzenia w tematach strategicznych.
Inne życzenie dotyczyło powołania rady gospodarczej przy premierze, która byłaby ciałem doradczo-opiniotwórczym, gdzie można by było w bardzo prosty sposób przekazywać problemy, które ma biznes, i by było wiadomo, do kogo je kierować. Taka rada jest potrzebna?
Tak, dlatego że chociażby premier powiedział wyraźnie, że przyznaje, iż w tych 12 miesiącach gospodarka nie była jego priorytetem, bo bezpieczeństwo, bo zmiany ustrojowe. Natomiast ważne jest przygotowanie takiego miejsca. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że raz na dwa miesiące grupa osób spędza na przykład godzinę z premierem i jednym–dwoma ministrami i opowiada o najważniejszych postulatach. To mogłoby pomóc, w oczekiwaniu na ministra od gospodarki, przynajmniej w kwestii przekazywania informacji i największych potrzeb bezpośrednio do najwyższego kierownictwa państwa.