Szacuje się, że każdego roku nieodpowiednia dieta i nieprawidłowe nawyki żywieniowe są przyczyną 11 mln zgonów na świecie – w tym 800 tys. w UE – oraz prowadzą do utraty łącznie 255 mln lat życia – dla UE to 14 mln lat – które mogłyby być przeżyte w pełnym zdrowiu. Jednocześnie, jeśli zostanie zachowany obecny model konsumpcji żywności, to według szacunków ekspertów wkrótce na produkcję rolną będziemy musieli przeznaczyć 1,75 powierzchni planety . To oczywiście nie będzie możliwe. Stąd pytanie o nasze nawyki żywieniowe i potrzebę ich zmiany.
– Mamy już dowody na to, że korzystny zarówno dla naszego zdrowia, jak i dla środowiska jest model diety planetarnej. W tym i ubiegłym roku zostały opublikowane wyniki dwóch dużych badań przeprowadzonych w USA i Szwecji, które pokazały, że odżywianie się w sposób zbliżony do diety planetarnej zmniejsza przedwczesną śmiertelność związaną z dietą nawet o 30 proc. Badanie ze Szwecji pokazało, że śmiertelność z powodu chorób nowotworowych jest niższa o 24 proc., a z powodu chorób układu krążenia – nawet o 32 proc. Oznacza to, że są to znaczące czynniki, które mogą wpłynąć na nasze zdrowie publiczne – mówiła Katarzyna Wolnicka.
– Oszacowaliśmy, że gdybyśmy w Polsce zmienili dietę przeciętnego 20-latka z tradycyjnej polskiej diety na dietę planetarną, to taka osoba w przyszłości mogłaby żyć w zdrowiu o osiem lat dłużej – kontynuowała ekspertka. – Szacunki te przeprowadziliśmy na podstawie danych z dużego badania Global Burden of Disease Study, z którego wynika, że jeśli zmienimy nasze nawyki żywieniowe, to uzyskamy duże korzyści zdrowotne i to na każdym etapie życia. Oczywiście im wcześniej to zrobimy, tym lepiej. Bo udary, zawały, niezdolność do pracy czy niepełnosprawność w wyniku chorób dietozależnych mają swoje źródło wiele lat wcześniej, pracujemy na nie każdego dnia na poziomie naszych wyborów, także żywieniowych.
W tym kontekście prowadząca debatę Martyna Węgrzyn, kierowniczka Działu Komunikacji Zewnętrznej, rzeczniczka prasowa Danone, zwróciła uwagę na ogromną rolę komunikacji z konsumentami i edukacji. Bo mając wiedzę o konsekwencjach działania na nasze zdrowie różnych produktów żywnościowych, możemy bardziej świadomie wybierać, co chcemy jeść czy pić. Podkreśliła również rolę producenta – marki mają bowiem realny wpływ na budowanie zdrowych nawyków żywieniowych społeczeństwa, nie tylko poprzez oferowanie zdrowszej oferty produktowej, jak jogurty, które są produktami o wysokiej gęstości odżywczej, czy woda i niskokaloryczne napoje, ale także odpowiedzialne budowanie przekazu marketingowego i podejmowanie tematów okołozdrowotnych w ramach prowadzonych działań z zakresu odpowiedzialności społecznej.
O wadze edukacji mówiła także Paulina Sobiesiak-Penszko, dyrektorka Programu Zrównoważonego Rozwoju i Polityki Klimatycznej w Instytucie Spraw Publicznych. A Justyna Szymani, ekspertka Jeronimo Martins Polska, dyrektorka w Dziale Rozwoju Jakości i Kontroli Marki Własnej w sieci Biedronka, oraz Marcin Tischner, public affairs coordinator & sustainability expert w ProVeg Polska, opowiadali o działaniach edukacyjnych dla konsumentów, jakie prowadzą ich organizacje. Dyskusja dotyczyła także tego, gdzie powinna następować edukacja – w domach, szkołach czy np. w sklepach. Wszyscy zgodzili się, że dla osiągnięcia jak najlepszych efektów powinna się odbywać praktycznie we wszystkich tych miejscach.
Maciej Makselon, polonista, zwrócił uwagę na sposób formułowania różnych komunikatów, także tych edukacyjnych, by jak najskuteczniej dotrzeć do odbiorców. Po pierwsze, ich język powinien być dopasowany do grupy wiekowej, do której chcemy dotrzeć, a po drugie, kluczowy jest sposób przekazu. Jak w każdej sytuacji w życiu codziennym można mówić suchym językiem faktów albo niezrozumiałym dla większości specjalistycznym żargonem używanym przez wąskie grono ekspertów. Można wreszcie mówić barwnym, opisowym językiem, który wpływa na nasze emocje. I właśnie taki przekaz najlepiej zapada nam w pamięć.