Rz: Bank Millennium w dziedzinie społecznej odpowiedzialności biznesu od wielu lat koncentruje się na szeroko rozumianej sztuce, ale też pomocy młodym artystom.
Bogusław Kott: Istotnie, choć warto zastrzec, że nie jesteśmy w stanie wesprzeć wszystkich, którzy po tak pomoc się zgłaszają. Nasza strategia zakłada angażowanie się w poważne, długofalowe projekty z renomowanymi partnerami. Taki charakter miał konkurs na najlepsze dyplomy Akademii Sztuk Pięknych; współorganizowaliśmy dziewięć edycji. Wyboru uzdolnionych młodych twórców dokonywali rektorzy uczelni, wystawiając swoje reprezentacje. Finalistów wyłoniło jury, w skład którego wchodzili wybitni artyści. Najlepsze prace można było obejrzeć na finałowej wystawie w warszawskim Muzeum Plakatu. Towarzyszył jej starannie opracowany katalog. Dodatkowo fundowaliśmy roczne stypendia dla zwycięzców, a po roku organizowaliśmy ich indywidualną wystawę. Byli wśród nich dziś już dobrze znani Łukasz Huculak i Iwona Cur.
Duże znaczenie ma nagroda Złote Berło.
Bank jest jej fundatorem już od 16 lat. To nagroda, którą zostali uhonorowani wybitni twórcy reprezentujący różne dziedziny kultury. Ma charakter podsumowujący i stanowi wyraz uznania dla ich osiągnięć. Pierwszym laureatem nagrody był Jerzy Giedroyć, z którym miałem przyjemność spędzić cały dzień w słynnym ośrodku w podparyskim Maison-Laffite. To była ciekawa dyskusja, podczas której dowiedziałem się, że Złote Berło to jedyna polska nagroda, jaką redaktor zdecydował się przyjąć, ponieważ jej fundatorem nie jest państwo, tylko prywatna organizacja.
Przez wiele lat funkcjonowały także Perły Millennium.