Giełda dosyć mocna na Liście 2000

Spółki giełdowe stanowią mniej niż 7 proc. wszystkich obecnych w zestawieniu „Rzeczpospolitej”, ale odpowiadają za niemal jedną czwartą łącznych przychodów.

Publikacja: 06.12.2023 20:00

Giełda dosyć mocna na Liście 2000

Foto: Adobe Stock

W tegorocznym zestawieniu obejmującym 2 tysiące największych przedsiębiorstw ponad 130 podmiotów to spółki giełdowe. Stanową 6,7 proc. wszystkich firm z Listy 2000, ale pod względem wyników finansowych „ważą” w zestawieniu znacznie więcej. Odpowiadają za 23,5 proc. łącznych przychodów, a w przypadku wyniku operacyjnego i netto odsetek ten jest jeszcze wyższy, sięgający odpowiednio: 38,8 proc. oraz 38 proc.

Rosną szybciej niż inni

Największe (pod względem przychodów) firmy giełdowe z Listy 2000 to: Orlen, PGE, Tauron oraz KGHM. W pierwszej dziesiątce mamy aż osiem firm kontrolowanych przez państwo. Oprócz czterech wspomnianych są to Enea, JSW, Grupa Azoty i Energa. Pozostałe dwie firmy prywatne to grupy handlowe Eurocash i Dino. Tuż poza pierwszą dziesiątką znalazło się informatyczne Asseco Poland oraz handlujące odzieżą LPP.

Spółki giełdowe nastawione są na maksymalizację zysku dla akcjonariuszy i mocno pracują nad efektywnością biznesu. Ma to odzwierciedlenie w naszej analizie – spółki z Listy w 2022 r. zwiększyły średnio przychody ze sprzedaży o jedną trzecią, natomiast same giełdowe o 48 proc. Mogą się też pochwalić niemal dwukrotnie wyższą dynamiką zysków niż średnia dla całej Listy.

Wszystkie uwzględnione w zestawieniu firmy w sumie zatrudniają ponad 2,7 mln osób, w tym na spółki giełdowe przypada prawie 29 proc. wszystkich.

Trudne warunki makroekonomiczne, w tym rosnące koszty, są widoczne w wynikach spółek giełdowych m.in. w kontekście zatrudnienia. Wysokie wynagrodzenia sprawiły, że gros podmiotów w zeszłym roku cięło zatrudnienie. Firmy giełdowe wprawdzie je zwiększyły, ale tylko o 4 proc. Z kolei wartość wypłaconych w 2022 r. wynagrodzeń wzrosła o 15 proc. (zarówno dla firm giełdowych, jak i dla całej Listy).

Rzut oka na giełdę

Obecnie na rynku głównym warszawskiej giełdy notowanych jest 412 spółek, w tym 370 krajowych i 42 zagraniczne. Ich łączna kapitalizacja wynosi 1,42 bln zł, z czego 747 mld zł przypada na firmy z Polski.

Największe trzy firmy notowane na GPW to podmioty z zagranicy: Santander, UniCredit oraz CEZ. Wprawdzie ich kapitalizacja jest imponująca (łącznie wynosi ponad 560 mld zł), ale obroty akcjami na naszym parkiecie są niewielkie. Czwartą spółką pod względem wyceny jest Orlen, który od lat jest też niekwestionowanym liderem Listy 2000. Po przejęciu PGNiG jeszcze umocnił swoją pozycję. Na giełdzie jego wycena sięga 70 mld zł. Niedaleko za nim jest PKO BP, którego kapitalizacja to 62 mld zł. W pierwszej piątce największych krajowych firm notowanych na giełdzie są również Santander Bank Polska, Dino oraz PZU.

Kto jest, a kogo brakuje

– W mojej ocenie gospodarka jest dość dobrze reprezentowana na giełdzie. Oczywiście cały czas brakuje kilku znaczących graczy, takich jak Maspex, Polpharma, Black Red White, Vectra czy Adamed. Jednak kilka znaczących podmiotów zdecydowało się na delisting, jak Synthos, Ciech czy Cersanit. Należy się zastanowić, dlaczego niektórzy gracze konsekwentnie stronią od giełdy, a inni, będąc na niej, nie widzą długoterminowych korzyści – komentuje Konrad Księżopolski, dyrektor wykonawczy w Haitong Banku. Dodaje, że giełda jest atrakcyjna dla każdej ze stron, jeśli jest w stanie dostarczyć płynności. To właśnie ona jest gwarantem dobrej wyceny. Tymczasem na GPW od lat tego elementu brakuje. W efekcie nasza giełda, pomimo funkcjonowania w dość atrakcyjnym makroekonomicznie kraju, jest notowana z dyskontem do giełd zachodnich.

– Jeśli chodzi o poszczególne branże, to w mojej ocenie jest nadreprezentacja spółek Skarbu Państwa, który czasami ma rozbieżne interesy z akcjonariatem mniejszościowym. Doświadczyły tego banki, energetyka, spółki górnicze, a ostatnio także Orlen – wskazuje Księżopolski. Dodaje, że patrząc na jego skalę i wielkość w gospodarce, niedoreprezentowany na GPW wydaje się szeroko rozumiany sektor rolniczo-żywnościowy

– Myślę, że w przyszłości wśród najczęściej debiutujących na giełdzie będą spółki z sektora detalicznego, konsumenckiego, technologicznego, biotechnologicznego, e-comemrce i gier – podsumowuje ekspert.

Szeroka reprezentacja branżowa na parkiecie jest ważna. Pozwala inwestorom na lepsze odzwierciedlenie trendów zachodzących w gospodarce i daje szerszy wybór.

– Wśród subindeksów, które obecnie mamy na GPW, dość ubogą reprezentację posiadają np. WIG-moto czy WIG-chemia. Osobnym pytaniem jest jednak, czy są kandydaci, którzy mogliby wzmocnić te indeksy, np. dużo największych firm w branży motoryzacyjnej to spółki córki międzynarodowych koncernów – zwraca uwagę Krzysztof Pado, zastępca dyrektora wydziału analiz DM BDM. Dodaje, że jednocześnie z punktu widzenia inwestorów i rozwoju rynku istotne jest, aby podmioty wchodzące na giełdę wiązały z nią przyszłość i były świadome wymagań, jakie będą przed nimi stawiane. Chodzi nie tylko o kwestie stricte biznesowe, ale też o poszanowanie praw akcjonariuszy mniejszościowych, przejrzystość korporacyjną czy kontakt z inwestorami.

Potrzebna prywatyzacja

Lista branż i spółek, których brakuje na naszej giełdzie, jest dość długa. Zdaniem ekspertów warto jednak zwrócić uwagę na innym problem.

– Chodzi o niedostatek spółek dojrzałych, dla których wypłata dywidendy jest dobrem najwyższym. To ważny problem, bo tego typu spółki są atrakcyjną propozycją dla drobnych inwestorów. Na naszym rynku większość spółek, które mogłyby takimi być, jest kontrolowana przez Skarb Państwa. Nie bez powodu powszechnie mówi się na nie „państwowe”, bo zwykle zapomina się o większościowym udziale drobnych akcjonariuszy i funduszy – mówi Adam Zajler, ekspert BM Banku Millennium. Dodaje, że na naszej giełdzie jest bardzo niewiele spółek, które nie mają dominującego akcjonariusza, a właśnie taki model dominuje wśród firm będących liderami światowej gospodarki. Takie spółki zazwyczaj dzielą się zyskiem z akcjonariuszami. Polska gospodarka jest jednak na tyle niewielka, że tylko skromna liczba największych podmiotów (i niestety właśnie te już wspomniane) mogłaby spełniać ten warunek.

– Nawet większe spośród polskich spółek mają wielkość, przy której osiągalne jest zdominowanie ich przez jednego inwestora, a jego pryzmat spojrzenia na podział zysków często jest odmienny niż najmniejszych akcjonariuszy. Czy jest jakieś rozwiązanie? Tak. Nazywa się prywatyzacja – podsumowuje Zajler.

Foto: rp.pl

W tegorocznym zestawieniu obejmującym 2 tysiące największych przedsiębiorstw ponad 130 podmiotów to spółki giełdowe. Stanową 6,7 proc. wszystkich firm z Listy 2000, ale pod względem wyników finansowych „ważą” w zestawieniu znacznie więcej. Odpowiadają za 23,5 proc. łącznych przychodów, a w przypadku wyniku operacyjnego i netto odsetek ten jest jeszcze wyższy, sięgający odpowiednio: 38,8 proc. oraz 38 proc.

Rosną szybciej niż inni

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności