Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w USA wzrósł w październiku o 6,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,4 proc. we wrześniu – podało w środę tamtejsze Biuro Statystyki Pracy (BLS). Takiej inflacji w największej gospodarce świata nie było od początku lat 90. A na tym zapewne nie koniec. Ekonomiści oceniają, że zwyżka do 7 proc. nie będzie dużą niespodzianką.
Coraz szybszy wzrost cen konsumpcyjnych to zjawisko globalne. W środę dane o inflacji w październiku ukazały się w kilku innych krajach. W Czechach CPI wzrósł o 5,8 proc., najbardziej od października 2008 r., po zwyżce o 4,9 proc. miesiąc wcześniej. W Rumunii inflacja sięgnęła 7,9 proc. rok do roku, po 6,3 proc. we wrześniu. To najwięcej od czerwca 2011 r. Nieco lepsza jest sytuacja w strefie euro. W Niemczech inflacja wyniosła w październiku 4,5 proc., po 4,1 proc. we wrześniu. To jednak najwyższy odczyt od 1993 r.
– Nie ma znaczenia, kto, kiedy i w jakiej skali zaczął podwyższać stopy procentowe. Wszyscy płyną teraz na tej samej globalnej fali tsunami popandemicznej inflacji. Gra banków centralnych toczy się o średnioterminowe perspektywy inflacji i zachowanie równowagi makroekonomicznej – pisał na TT Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Czytaj więcej
Unia już wróciła do poziomu produkcji sprzed pandemii. Polska w środku stawki, musi uważać na inflację i na covid.