Polacy wciąż mają ponad milion książeczek mieszkaniowych. Przechodzą one już na kolejne pokolenia. Spadkobiercy otrzymają z banku pieniądze pod warunkiem, że dysponują cesją albo mają uregulowane sprawy spadkowe. A z tym bywa różnie.
Do redakcji zgłosił się czytelnik. Jego mama nie zdążyła za życia przepisać na niego książeczki mieszkaniowej. Wkład wszedł do masy spadkowej. Sąd prawomocnie stwierdził, że mężczyzna jest spadkobiercą zmarłej. Jednak PKO BP, który obsługuje książeczki mieszkaniowe, zdaniem czytelnika nie honoruje postanowienia sądu.
– Bank żąda ode mnie konkretnego postanowienia sądowego zawierającego numer książeczki i wysokość wkładu, jaki się na niej znajduje. A przecież sąd nie wyda takiego postanowienia, bo określa jedynie udziały spadkobierców w odziedziczonym majątku – tłumaczy czytelnik. I pyta, co ma zrobić w takiej sytuacji.
Iwona Radomska z biura prasowego PKO BP tłumaczy, że spadkobierca powinien przedłożyć w oddziale banku książeczkę osoby zmarłej oraz postanowienie sądu o nabyciu spadku, zawierające sądowe stwierdzenie jego prawomocności.
– Gdy po zmarłym dziedziczy kilku spadkobierców, podstawą do przepisania książeczki mieszkaniowej (oprócz takich dokumentów jak: postanowienie sądu o stwierdzeniu nabycia spadku zawierające sądowe stwierdzenie jego prawomocności albo akt poświadczenia dziedziczenia ustawowego lub testamentowego sporządzony przez notariusza) jest postanowienie sądu o dziale spadku albo pisemne zrzeczenie się prawa do książeczki przez pozostałych spadkobierców na rzecz jednego z nich – tłumaczy Iwona Radomska.