Czytaj więcej
Na Odrze doszło do katastrofy ekologicznej. Z rzeki wyławiane są tony śniętych ryb.
„Badamy i porównujemy podobne kryzysy na rzekach jak na Odrze. 2009 Bug i Narew - 200 ton śniętych ryb” - napisała w sobotę rano na Twitterze szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa. „Przyczyna podana wtedy oficjalnie to najprawdopodobniej przyducha. Gdzie są raporty, badania, analizy tej katastrofy?” - dodała minister.
W podobnym tonie wypowiedział się tego samego dnia wiceszef tego ministerstwa Jacek Ozdoba. W rozmowie z portalem dorzeczy.pl przekonywał, że „większe śnięcie ryb (niż teraz w Odrze - red.) było w 2009 roku. Gdzie są badania wyniki?” - stwierdził.
Po tym, jak w lipcu 2009 roku z m.in. Bugu wyłowiono tony śniętych ryb, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska uspokajał, że chodziło o typowe zjawisko wynikające z procesów gnilnych. Przyczyną śnięcia ryb były zanieczyszczenia organiczne. - Nie ma mowy o zanieczyszczeniach chemicznych pochodzących z jakiejkolwiek oczyszczalni ścieków. Woda ma kolor brunatny, a na powierzchni tworzą się plamy podobne do tych z oleju. To typowe dla procesów gnilnych - tłumaczyła w rozmowie z TVN24 Aleksandra Dziwulska z WIOŚ w Mińsku Mazowieckim. Inspektorat na swojej stronie informował wówczas o badaniach próbek wody i podkreślał, że wyniki „wskazują, że zanieczyszczenia wód powierzchniowych nie zostały wywołane awaryjnymi punktowymi zrzutami ścieków z oczyszczalni komunalnych, gminnych lub przemysłowych”.
Ozdoba w rozmowie z dorzeczy.pl mówił, że w sprawie sytuacji na Odrze są obecnie dwie hipotezy. - Jedna z nich zakłada czynnik ludzki i działalność przestępczą, co bada Prokuratura Krajowa. Drugi czynnik, o którym mówiła minister Anna Moskwa, zakłada wystąpienie w wodzie złotych alg, a Instytut Rybołówstwa potwierdził, że tego typu organizmy znajdują się w rzece - tłumaczył.