W normalnej sytuacji 44-latkowi z Tychów nie dawano by szans na przeżycie. Jego stan pogarszał się bardzo szybko i lekarze z tyskiego szpitala jednoimiennego uznali, że może mu pomóc tylko podłączenie do zastępującej płuca technologii ECMO (extracorporeal membrane oxygenation).
Pomocy dla chorego postanowili szukać w Centrum Terapii Pozaustrojowych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie, które rozwijaniem technologii ECMO zajmuje się od 2002 r.
– Lekarze z Tychów znakomicie zakwalifikowali chorego, który jeszcze nie spełniał kryteriów podłączenia do ECMO. Ich zdolność przewidywania, ale także pokora, świadomość, że sami nie będą w stanie pomóc mężczyźnie, uratowały mu życie – mówi dr Konstanty Szułdrzyński, szef Centrum Terapii Pozaustrojowych.
I tłumaczy, że do ECMO podłącza się chorego, kiedy wszystkie dostępne możliwości leczenia zostaną już wyczerpane:
– W przeciwieństwie do respiratora, który ma niewiele wspólnego z fizjologią człowieka i wtłacza gazy pod ciśnieniem, ECMO pozwala zmniejszyć uszkodzenie płuc. Najlepiej jednak gdy pacjent, którego można do niego podłączyć, nie ma niewydolności innych organów poza płucami – mówi dr Szułdrzyński.