Przed tygodniem w Polsce z użyciem Comirnaty, szczepionki mRNA firm Pfizer i BioNTech ruszyły szczepienia przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2. W pierwszym etapie szczepienia dostępne są dla medyków.
Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym zaszczepiona została też grupa kilkunastu znanych osób. Pierwszą dawkę szczepionki otrzymali m.in. były premier SLD Leszek Miller oraz Krystyna Janda, Radosław Pazura, Wiktor Zborowski, Edward Miszczak, Michał Bajor, Maria Seweryn, Magda Umer, Mariusz Walter czy Mariola Bojarska-Ferenc.
- Państwo aktorzy dali się naciągnąć, głupio wyszło, ale ile można o tym gadać? Jandę i innych wykorzystałbym dziś raczej do promocji programu szczepień, a nie przez tydzień trąbił o skandalu. To nie jest kluczowy problem, jaki dziś mamy - ocenił Andrzej Sośnierz w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.
Zdaniem posła Porozumienia na ten „incydent” - jak określił szczepienie aktorów na WUM - „można było machnąć ręką”. Podkreślił, że prawdziwym problemem jest 60 tys. zanotowanych w listopadzie zgonów w Polsce. - 60 tysięcy, czyli dwa razy więcej niż rok temu i liczby tej nie można tłumaczyć Covidem. To jest dramatyczny problem do rozwiązania i zdiagnozowania, i nie ma bardziej ewidentnego dowodu na zaburzenia w organizacji opieki zdrowotnej w Polsce - zauważył.
Według Sośnierza aktualne tempo szczepień w Polsce nie jest wystarczające. - W takim tempie to nie wiem, ile lat będziemy się szczepić. Z drugiej strony, jesteśmy ograniczeni tempem dostaw - zwrócił uwagę. - Z pierwszej puli, biorąc pod uwagę dwie porcje na pacjenta, wykorzystaliśmy dwie trzecie szczepionek - dodał.