Korespondencja z Brukseli
Komisja Europejska nie przestaje uważać unijnej polityki zakupów szczepionek przeciw Covid-19 za sukces, ale jednocześnie daje zielone światło tym, którzy chcą szukać dodatkowego bezpieczeństwa na własną rękę.
– Jesteśmy przekonani, że do końca lata dostawy w ramach zakupów unijnych wystarczą do zaszczepienia 70 proc. mieszkańców UE – powiedział rzecznik KE Stefan De Keersmaecker. I przypomniał: państwa zdecydowały się dobrowolnie na udział w unijnym mechanizmie zakupów i nie mogą na boku zawierać umów z tymi firmami, z którymi kontrakty podpisała Unia (np. z Pfizer/BioNTech, Moderną, AstraZeneca czy Johnson and Johnson). Ale mogą, jak robią to już Węgry, Czechy czy Słowacja, negocjować i kupować szczepionki z zewnątrz, czyli przede wszystkim z Rosji i Chin. Dyrektor włoskiej Agencji Leków Nicola Magrini podkreśla, że według niego rosyjska szczepionka Sputnik V jest „znakomita", ale do jej aprobaty potrzebna jest decyzja polityczna.
Państwa mogą też współpracować z krajami trzecimi w zakresie zwiększania mocy produkcyjnych, co zamierzają robić Dania i Austria we współpracy z Izraelem.
Dostawy na teraz
Presja ze strony państw UE ma sens. UE już pracuje z firmami farmaceutycznymi nad rozbudową mocy produkcyjnych w razie pojawienia się kolejnych odmian wirusa, na które nie działałyby obecne szczepionki. W tym wypadku obowiązywałaby też zdecydowanie przyspieszona procedura autoryzacji przez Europejską Agencję Leków (EMA). KE namawia też koncerny do współpracy z konkurentami, np. Sanofi ma produkować szczepionkę AstraZeneca, a Bayer – Pfizer/BioNTech.