W ubiegłym tygodniu Europejska Agencja Leków oświadczyła, że jak na razie nie ma dowodów na bezpośredni związek ze szczepieniami z użyciem szczepionki AstraZeneca a problemami z krzepliwością i nadal korzyści z użycia szczepionki przewyższają potencjalne ryzyko związane z jej stosowaniem. Ze szczepień z użyciem szczepionki AstraZeneca nie zrezygnowała m.in. Polska, gdzie szczepionka ta ma być podawana obecnie osobom w wieku 69 lat.
Niemieckie Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się na wstrzymanie szczepień AstraZeneką w poniedziałek po południu, po zaleceniach krajowego organu ds. szczepień, Instytutu Paula Ehrlicha. Godzinę później podobną decyzję podjęły Francja i Włochy.
Dowiedz się więcej: Niemcy, Francja i Włochy zawieszają szczepienia AstraZeneką
- Zastanawiamy się nad tym - powiedział Adam Niedzielski, pytany w Radiu Zet o to, czy polskie Ministerstwo Zdrowia również wstrzyma szczepienia AstraZeneką. - Pracujemy bardzo ściśle z prezesem Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Grzegorzem Cessakiem, który jest polskim przedstawicielem w Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA). I wszystkie decyzje podejmujemy w bardzo ścisłej kooperacji, a dr Cessak ma bezpośrednio informacje z EMA. Według najnowszych informacji jutro, a na pewno w tym tygodniu, ma odbyć się specjalne posiedzenie komitetu ryzyka, który będzie dokonywał oceny. I z tego, co mi wiadomo, to te decyzje Francji i Niemiec wstrzymują AstraZenekę do czasu podjęcia decyzji przez właśnie ten komitet - mówił minister.
- Po naszej stronie nie ma żadnych dowodów i przesłanek - zresztą po stronie tych państw również nie. One podkreślają, że jest to działanie prewencyjne - dodał Niedzielski. - Mamy bardzo niski, w porównaniu z chociażby Wielką Brytanią, współczynników NOP-ów po AstraZenece, bo on jest poniżej 0,4 proc. W Wielkiej Brytanii przy podaniu prawie 10 mln tych szczepień on wynosił mniej więcej 0,5 proc. - podkreślił szef resortu.