Środowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej była zgodna z jednomyślnymi oczekiwaniami ekonomistów. Po raz ostatni RPP podwyższyła stopę referencyjną NBP, z 6,5 do 6,75 proc., we wrześniu ub.r. Formalnie nie zakończyła jeszcze cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, o czym świadczy choćby jej środowy komunikat. Napisano w nim, że „dalsze decyzje Rady będą zależne od napływających informacji dotyczących perspektyw inflacji i aktywności gospodarczej”. To teoretycznie oznacza, że otwarte są drzwi zarówno do dalszych podwyżek stóp, jak i do obniżek.
W praktyce jednak ekonomiści jakiejkolwiek zmiany w polityce pieniężnej spodziewają się najwcześniej w IV kwartale. Ale i to stało się ostatnio mniej prawdopodobna ze względu na widoczną w danych uporczywość inflacji.
Powoli, ale do celu
W uzasadnieniu środowej decyzji RPP odnotowała spadek inflacji w marcu do 16,2 proc. rok do roku z 18,4 proc. w lutym, podkreślając, że był to głównie efekt czynników zewnętrznych (niezależnych od krajowej polityki pieniężnej i kondycji gospodarki): wyhamowania wzrostu cen paliw (praktycznie do zera) oraz nośników energii. Sternicy polityki pieniężnej przyznali też, że pomimo osłabienia popytu konsumpcyjnego w Polsce firmy wciąż były w stanie przenosić wzrost kosztów na ceny końcowe swoich produktów i usług. Mimo to, tak jak w poprzednich miesiącach, RPP podkreśliła, że spodziewa się dalszego stopniowego spadku inflacji w kierunku celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.), przy czym ma świadomość, że będzie to proces powolny.
Czytaj więcej
Rada Polityki Pieniężnej na zakończonym w środę posiedzeniu utrzymała stopę referencyjną NBP na poziomie 6,75 proc. Szanse na to, że obniży ją jeszcze w tym roku, maleją.