Jaki jest stan finansów publicznych po roku od wyborów?
Na pewno nie jest dobry, choć w ogromnej mierze zawdzięczamy to poprzednim rządom. Bo w latach, kiedy można było zmniejszać zadłużenie i notować nadwyżki budżetowe, nikt tego nie robił. Cały czas mieliśmy, i wciąż mamy, deficyt w finansach państwa. Stale też zwiększa się udział tzw. wydatków sztywnych, obecnie stanowią one już ok. 80 proc. całości. W takiej sytuacji, gdy przychodzą kryzysy, takie jak pandemia, wojna itp. – to nie ma innego sposobu na finansowanie dodatkowych wydatków niż przez wzrost zadłużenia.
Rząd Koalicji 15 października coś tu zmienił, naprawił?
Na pewno ten rząd musi mierzyć się z różnymi tzw. trupami w szafie. Proszę spojrzeć: podatkowe reformy Polskiego Ładu zdewastowały finanse samorządów, a ich konieczna naprawa zwiększa presję na deficyt budżetu centralnego w 2025 r. Podobnie z długiem ukrytym w różnych funduszach pozabudżetowych. Notabene warto dodać, że taka emisja długu poza Skarbem Państwa była zbrodnią ekonomiczną ze względu na wyższe koszty. Choć rozumiem, że to polityczne złoto, bo można udawać, że tego długu nie ma.
A wracając do pytania – dziś rząd podejmuje jakieś działania naprawcze, choć moim zdaniem ten wysiłek mógłby być większy. Na razie słyszymy, że odpowiednie dostosowania w ramach procedury nadmiernego deficytu poznamy po uzgodnieniach z Komisją Europejską. Nie wiemy więc, jak Polska zamierza obniżyć deficyt i zadłużenie w relacji do PKB. Rozumiem, że budżet na 2024 r. był niejako odziedziczony po PiS, a realizacja budżetu na 2025 r. przypada w roku wyborów prezydenckich. Ale budżet na 2026 r. to już tylko dwa lata przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi… Pytanie, czy nie lepiej robić konieczne dostosowania na początku kadencji...
Ale premier Tusk wprost podkreśla, że żadnego zaciskania pasa nie będzie.
Rząd realizuje swoje obietnice wyborcze i zobowiązania polityczne, ale ja oceniam sytuację z ekonomicznego punktu widzenia. Powtórzę: to, że mamy nadmierny deficyt, to w przeważającej mierze wina poprzedników i obiektywnych czynników zewnętrznych, takich jak wojna za naszymi granicami i związany z tym wzrost wydatków militarnych. Ale nie zmienia to faktu, że ten deficyt trzeba ograniczyć.
Czy gabinet Tuska pomaga gospodarce?
Na razie nie widać jakichś specjalnych działań na rzecz zdynamizowania wzrostu gospodarczego. Nie licząc odblokowania Krajowego Planu Odbudowy i funduszy unijnych ogółem. To o tyle smutne, że to właśnie szybko rosnąca gospodarka jest jedynym sposobem na bezbolesną redukcję deficytu i wyrastanie z długu.