Gdzie zapożycza się nowy rząd? Głównie w bankach i za granicą

Gabinet Tuska wyjątkowo często emituje dług w walutach obcych. Niestety, nie jest to wyraz silnej pozycji Polski na rynkach międzynarodowych, a raczej przymus wynikający z ogromnych potrzeb pożyczkowych – komentują eksperci.

Aktualizacja: 21.08.2024 06:39 Publikacja: 21.08.2024 04:30

Minister finansów Andrzej Domański (3P) przed posiedzeniem rządu w KPRM w Warszawie

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański (3P) przed posiedzeniem rządu w KPRM w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Od początku tego roku zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o niemal 129 mld zł, i na koniec czerwca sięgało już 1,47 bln zł – wynika z danych podanych przez Ministerstwo Finansów we wtorek. A ponieważ tegoroczny przyrost długu można traktować już jako efekt pracy i samodzielnych decyzji rządu koalicji 15 października, sprawdziliśmy, gdzie i na jakich zasadach ten rząd się zapożycza.

Kto najchętniej kupuje dług Skarbu Państwa

Z danych MF wynika, że największa część nowego długu trafia do inwestorów krajowych, czyli tzw. rezydentów (w pierwszej połowie tego roku to łącznie 78,3 mld zł). Największym kupującym są tu krajowe banki komercyjne (zarówno te państwowe, jak i prywatne), które zwiększyły swój portfel rządowych papierów wartościowych o ok. 52,8 mld zł. Dla banków to wciąż opłacalna inwestycja, a do tego pomniejszająca tzw. podatek bankowy.

Foto: Tomasz Sitarski

Po rządowe papiery wartościowe dosyć chętnie sięgają też Polacy, którzy dobrze oprocentowane detaliczne obligacje skarbowe zaczęli traktować jako niezły sposób na oszczędzanie. Od początku roku wartość tych papierów wykupionych przez gospodarstwa domowe wzrosła o 15,6 mld zł, do 127,5 mld zł.

Na rynku krajowym emisje SP trafiają jeszcze do tzw. sektora pozabankowego (w tym funduszy inwestycyjnych i emerytalnych, ubezpieczycieli, itp.), ale są to stosunkowo mniejsze kwoty (przyrost o 10,3 mld zł).

Czytaj więcej

Dług publiczny USA jest rekordowo wysoki. Ile wynosi?

Czy rząd chętnie pożycza za granicą

Na bardzo poważnego nabywcę polskiego długu wyrastają za to inwestorzy zagraniczni. Ich portfele w pierwszej połowie tego roku spuchły łącznie o 50,5 mld zł (do 464 mld zł). I, co istotne, niemal całość tej kwoty to zadłużenie denominowane w walutach obcych. Z danych MF wynika, że rośnie głównie dług w dolarach – o 23,4 mld zł (do 72 mld zł), oraz w euro – o 19 mld zł (do 266,7 mld zł).

Ciekawe, że na tle ostatniej dekady emisje walutowe są rekordowo wysokie, co wskazuje na zauważalny wzrost znaczenia zadłużenia zagranicznego w strategii nowego rządu. A inaczej mówiąc, gabinet Tuska chętniej sięga po tego typu instrumenty niż rząd PiS. Dlaczego?

Czytaj więcej

NIK zachęca rząd do ograniczenia wydatków poza budżetem

– To raczej nie jest „chęć”, tylko przymus – komentuje Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych. – Inwestorzy krajowi są, kolokwialnie mówiąc, zapakowani w obligacje pod korek, inwestorzy zagraniczni nie bardzo chcą kupować dług złotowy. By zrealizować gigantyczne przecież potrzeby pożyczkowe, rząd nie ma wyjścia, musi zapożyczać się na rynkach zagranicznych, w tamtejszych walutach – zaznacza Dudek.

Po jakich cenach sprzedawane są polskie obligacje

– Ten wzrost roli finansowania walutowego związany jest z bieżącą sytuacją rynkową – wyjaśnia też Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Rząd musi uplasować duże emisje, gdzie się da, a przy nasyconym rynku krajowym, głównie po stronie banków, trzeba wyjść z ofertą znacznie szerzej – dodaje.

Przypomnijmy, że w tym roku potrzeby pożyczkowe budżetu państwa są rekordowo wysokie, to 252 mld zł netto oraz niemal 450 mld zł brutto (czyli uwzględniając konieczność wykupu zapadających w tym roku papierów). To niemal dwa razy więcej niż w 2023 r., gdy i tak były najwyższe od 2016 r.

Czytaj więcej

Wiarygodność ekonomiczna Polski wciąż jest niska

Oprócz przymusu Janusz Jankowiak dorzuca jeszcze jedną przyczynę większego zainteresowania ze strony MF emisjami walutowymi, czyli opłacalność takich transakcji. Jak wyjaśnia, rynki dolarowe czy euro są bardziej pojemne i płynne, a przy okazji również tańsze niż rynek polski. Co prawda MF, sprzedając walutowe obligacje, musi zaoferować inwestorom lepsze warunki, niż gdyby chcieli oni kupić papiery niemieckie czy amerykańskie, ale i tak nasz Skarb Państwa może tu wyjść na swoje.

Ryzyka związane z długiem zagranicznym

Pytanie jednak, czy wzrost roli zadłużenia zagranicznego to dobra strategia? – Co do zasady, dług we własnej walucie jest uważany za znacznie bardziej bezpieczny, emisje walutowe wiążą się zawsze z ryzykiem kursowym – zauważa Jankowiak. – Ale obecna sytuacja wewnętrzna w Polsce, czyli duże potrzeby pożyczkowe i „zapchany” rynek krajowy, determinuje takie, a nie inne poczynania ministra finansów – mówi ekspert.

Ekonomiści zaznaczają też, że zmiana strategii, jak na razie, nie rodzi jakichś ryzyk systemowych, ponieważ udział długu w walutach obcych utrzymuje się poniżej wyznaczonego limitu 25 proc.

Czytaj więcej

Mocno przepłacamy za "równoległy budżet". Ekonomiści: przywróćmy normalność

– A jednak tego typu finansowanie ma sporo minusów – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Nie jest to rozwiązanie komfortowe, przystające do kraju rozwiniętego, z grupy high income. – Zwykle to kraje biedne, rozwijające się muszą emitować dług w walucie obcej. Bo to jest wygodne dla inwestorów zagranicznych, a niewygodne dla emitenta – komentuje Benecki.

Stąpanie po kruchym lodzie

Benecki zwraca też uwagę na bardzo niską aktywność tych inwestorów zagranicznych, jeśli chodzi o zakup obligacji złotowych na naszym krajowym rynku. Od początku tego roku ich zaangażowanie wzrosło co prawda o 5,7 mld zł, ale wciąż jest niższe niż np. na koniec 2022 r. – Przez ostatnich parę lat rząd raczej nie zabiegał o uwagę tego typu inwestorów. A jak się raz utraci z nimi relacje, bardzo trudno to odbudować – wskazuje Benecki.

– Minister finansów chwali się „udanymi” emisjami walutowymi, choć tak naprawdę na amerykańskim rynku jest bardzo drogo – wytyka Sławomir Dudek. – Obecnie nie przekraczamy limitów długu walutowego w zadłużeniu ogółem, ale brakuje mi refleksji ze strony MF, że tak naprawdę jesteśmy przymuszani do zwiększenia tej pozycji. To trochę stąpanie po kruchym lodzie, tym bardziej że przecież poza długiem Skarbu Państwa mamy też dług pozabudżetowy, a tam już żadne limity i strategie zarządzania nie obowiązują – zaznacza Dudek.

Według analiz Dudka zadłużenie funduszy przy BGK od początku roku do połowy sierpnia wzrosło o 40 mld zł, z czego nawet 77 proc. to emisje w walutach obcych. W przypadku długu Skarbu Państwa ten wzrost wyniósł ok. 129 mld zł, z czego ok. 39 proc. to waluty obce.

Od początku tego roku zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o niemal 129 mld zł, i na koniec czerwca sięgało już 1,47 bln zł – wynika z danych podanych przez Ministerstwo Finansów we wtorek. A ponieważ tegoroczny przyrost długu można traktować już jako efekt pracy i samodzielnych decyzji rządu koalicji 15 października, sprawdziliśmy, gdzie i na jakich zasadach ten rząd się zapożycza.

Kto najchętniej kupuje dług Skarbu Państwa

Pozostało 93% artykułu
Budżet i podatki
Szok w rosyjskiej Dumie: dwie partie nie poparły wojennego budżetu Putina
Budżet i podatki
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące
Budżet i podatki
Deficyt budżetowy będzie wyższy. Sejm przegłosował zmiany
Budżet i podatki
Kto i za ile kupi kolejne setki miliardów polskiego długu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Budżet i podatki
Budżetowe wpływy z CIT dołują. Rekordy już nie wrócą?