O komputerach kwantowych zrobiło się głośno 20 września 2019 r., kiedy dziennik „Financial Times” poinformował, że koncern Google osiągnął supremację kwantową. Potwierdzała to kopia dokumentu Google’a wysłanego do NASA, a podpisanego przez fizyka Johna Martinisa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Z treści tego pisma, do którego dotarli dziennikarze „Fortune”, wynikało, że Google posiada 54-kubitowy procesor o nazwie Sycomore, w którym 53 kubity są funkcjonalne. Sycomore wygenerował przypadkowy rozkład liczb w systemie dwójkowym, a następnie zdołał go błyskawicznie sprawdzić i potwierdzić wynik. Cały ten proces zajął zaledwie 200 sekund. Dla porównania, podobna operacja obliczeniowa wykonana przez największy i najszybszy „klasyczny” superkomputer Summit należący do IBM zajęłaby 10 tys. lat.
Sceptycy uznali jednak, że informacja o przełomowym obliczeniu musi być fałszywa, skoro najpierw została zamieszczona na stronie internetowej NASA, ale po kilku godzinach z niewiadomych przyczyn administrator ją usunął.
Ale już rok później inny amerykański koncern informatyczny IBM ogłosił, że posiada 65-kubitowy komputer kwantowy oraz zapowiedział, że do 2023 r. zbuduje maszynę o mocy obliczeniowej 1000 kubitów. Przedstawiciele firmy ogłosili przy okazji, że celem jest maszyna z 1 000 000 kubitów.
Czytaj więcej
Fiński start-up od komputerów nowej generacji zatrudnił byłą minister cyfryzacji w Polsce. To dobry moment, bo w kraju wybierany jest dostawca takiej maszyny.
W grudniu tego samego roku grupa z Chińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii (USTC), którą kieruje Jian-Wei Pan, ogłosiła, że osiągnęła supremację kwantową, wdrażając próbkowanie bozonu gaussowskiego na 76 fotonach za pomocą fotonicznego komputera kwantowego Jiuzhang. Chińscy naukowcy przekonywali, że wygenerowanie takiej liczby próbek, jaką ich komputer kwantowy generuje w ciągu 200 sekund, klasycznemu superkomputerowi zajęłoby 2,5 mld lat obliczeń.