Tak wysoką sumę można było dotąd wygrać tylko w Dużym Lotku, grze liczbowej organizowanej przez państwowego monopolistę Totalizator Sportowy. Z doświadczeń spółki wynika, że lubimy grać przede wszystkim o wysokie stawki. Największy ruch w kolekturach jest właśnie przy kumulacji. W 2007 roku na gry hazardowe wydaliśmy 11 mld zł, o około 30 proc. więcej niż w 2006 r.
Postanowiła to wykorzystać spółka bukmacherska Totolotek należąca do Intralotu, greckiego giganta z branży hazardowej. Uruchamia u nas zakłady na... gonitwy koni w Szwecji. Do tej nietypowej rozrywki chce przyciągnąć właśnie wysokimi nagrodami. Pierwsze zakłady przyjęła w miniony weekend, wkrótce w swoich 450 punktach w Polsce uruchomi transmisje tych gonitw.
– Polska będzie 12 krajem, w którym będzie można obstawiać wyniki. Pula na wygrane będzie wysoka, bo będzie pochodziła od graczy, którzy zawierają zakłady w tych krajach – wyjaśnia Tomasz Chalimoniuk, prezes Totolotka, który w 2007 r. miał 240 mln zł przychodów.
Koszt jednego zakładu to 50 groszy. Dla porównania zakład w Dużym Lotku kosztuje 2 zł. Gonitwy odbywać się będą trzy razy w tygodniu, ale te, w których występują kumulacje – w soboty. – Wartość najwyższej wygranej to nie mniej niż 3 – 4 mln zł, często jednak dochodzi do kilkunastu, a nawet 19 mln zł – dodaje Chalimoniuk. Rekordowa wygrana w Dużym Lotku wyniosła około 20 mln zł. W typowaniu zwycięzców gonitw, podobnie jak w lotto, będzie pomagał system na chybił trafił, który uwzględnia faworytów.
– Zależy nam nie na tym, by odebrać graczy Totalizatorowi, ale żeby rozwinąć w Polsce segment hazardu związany z wyścigami – podkreśla Chalimoniuk.