Radosław Górski: Spodziewamy się wyroku TSUE niekorzystnego dla banków

Żeby ugody były atrakcyjne dla frankowiczów, musiałyby być zbliżone do skutków nieważności kredytu – uważa mecenas Radosław Górski z kancelarii Radosław Górski i Wspólnicy.

Publikacja: 13.06.2023 03:00

- mat. pras.

- mat. pras.

Jest pan autorem pozwu w sprawie, w której 15 czerwca zapadnie wyrok TSUE. Jakiego werdyktu pan oczekuje?

Spodziewam się, że wyrok będzie bardzo korzystny dla konsumentów, czyli będzie bardzo zbliżony, jeśli nie identyczny w swoich wnioskach z opinią rzecznika generalnego TSUE w tej sprawie, przedstawionej w lutym tego roku. To znaczy, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdzi, iż prawo UE sprzeciwia się roszczeniom banków o wynagrodzenia po unieważnieniu wadliwej umowy kredytowej, ale nie stoi na przeszkodzie podobnym roszczeniom ze strony konsumentów.

Środowisko bankowe podnosi, że TSUE może w ogóle nie wypowie się o prawach banków, bo to nie jest główny „wątek w sprawie”.

Tu warto coś wyjaśnić. Cała sprawa zaczęła się od pozwu, który złożyłem w imieniu konsumenta przeciwko bankowi w sądzie w Warszawie, w którym domagamy się wynagrodzenia za to, że bank korzystał z pieniędzy kredytobiorcy. W trakcie postępowania złożyliśmy wniosek, by sąd zwrócił się do TSUE o rozstrzygnięcie tej kwestii. Przy czym zwróciliśmy się o to, aby sąd przedstawił sprawę szerzej i zapytał ogólnie o wynagrodzenie jednej i drugiej strony w związku z nieważnością umowy kredytowej. I w taki właśnie sposób zostało sformułowane pytanie do TSUE. Niektórzy podnoszą więc, że skoro pierwotny pozew dotyczy praw konsumenta, to może 15 czerwca Trybunał odniesie się tylko do części naszego pytania. Na razie jednak znamy już opinię rzecznika generalnego, który wypowiedział się o roszczeniach obu stron umowy kredytu.

Czytaj więcej

Sądny czwartek dla banków i dla frankowiczów

Jeśli TSUE uzna, że banki nie mają prawa do wynagrodzeń, to będą one musiały natychmiast wycofać się z postępowań tego typu?

Jeśli wyrok TSUE będzie kategoryczny i będzie wyjaśniał wszystkie wątpliwości, to banki po prostu będą takie procesy przegrywać. I najprawdopodobniej w takiej sytuacji banki nie będą też wszczynać nowych procesów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału kredytu. Warto tu dodać, że obecnie takich postępowań toczą się w Polsce dziesiątki tysięcy. Łączna wartość roszczeń banków w tych sprawach to z pewnością setki milionów złotych, a może nawet miliardy złotych.

A czy frankowicze uzyskają gwarancję uzyskania dodatkowych świadczeń od banków?

Nie. TSUE, jeśli wyrok będzie zgodny z opinią rzecznika, powie jedynie, że prawo UE nie sprzeciwia się temu, by konsumenci mogli dochodzić swoich roszczeń. To sądy krajowe będą musiały rozstrzygnąć, czy znajduje się do tego podstawa prawna i faktyczna. Moim zdaniem taka podstawa istnieje, przedstawiam ją w pozwie. I pewnie takie procesy będą wszczynane, choć nie sądzę, by ta koncepcja zyskała szczególnie na popularności.

Dlaczego?

Ponieważ nie jest to wcale takie proste, jak to się przedstawia w mediach. Odwrotnie, to trudne sprawy, czasochłonne, wymagające prawdopodobnie udziału biegłego, co podnosi koszty procesu. Z uwagi na poziom skomplikowania i niepewność rozstrzygnięcia, spodziewałbym się mimo wszystko niewielkiej liczby tego typu pozwów.

Za to można spodziewać się, że skoro wyrok TSUE da frankowiczom wizję darmowego kredytu, to liczba chętnych o powalczenie o to w sądzie znacząco wzrośnie?

Jeśli chodzi o liczbę pozwów w sprawach frankowych, to zapewne ona wzrośnie. Ale chciałbym się tu odnieść do sformułowania „darmowy kredyt”. Orzeczenie TSUE w sprawie prawa banków do wynagrodzenia nie odnosi się do kwestii istnienia bądź nie „darmowego kredytu”. TSUE zajmuje się wykładnią prawa Unii Europejskiej. Jeśli przedsiębiorca, bank, autor wadliwej umowy stworzył taką umowę i wprowadził ją do obrotu, mając świadomość, że może ona zostać uznana za wadliwą, to musi z tego tytułu ponieść konsekwencje. Konsekwencją jest to, że te umowy są nieważne, a jedyne co może bank w związku z tym uzyskać, to odzyskać pieniądze, które swojego czasu przekazał konsumentowi. Jest to więc forma kary za stosowanie nieuczciwych postanowień umownych, dotycząca każdego przedsiębiorcy stosującego takie nieuczciwe praktyki. Osoba, która dopuszcza się bezprawnych działań, nie może z tego powodu czerpać żadnych korzyści – to uniwersalna, fundamentalna zasada prawa stosowana przez sądy i trybunały.

Czy po korzystnym dla konsumentów wyroku TSUE wszystkie kredyty frankowe wciąż są ważne i trzeba je obsługiwać? Dopytam, bo może część osób sądzi, że niejako z automatu kredyt zostanie unieważniany?

Oczywiście, że żaden wyrok TSUE nie oznacza, że automatycznie umowy kredytu stają się nieważne i że nie trzeba będzie składać pozwów. Każdy frankowicz będzie musiał podjąć decyzję, czy chce iść do sądu. Trzeba też mieć świadomość, że nawet korzystny dla konsumentów werdykt Trybunału nie daje gwarancji wygrania sprawy, sąd zawsze rozpatruje je indywidualnie, nie wszyscy frankowicze są też konsumentami.

Moim zdaniem sprawy przed sądami będą toczyć się tak jak obecnie – umowy będą unieważniane w absolutnej większości. W razie korzystnego dla konsumentów wyroku TSUE pewne stanie się za to, że wzajemne rozliczenie nieważnej umowy będzie polegało na tym, że bank i konsument nawzajem oddadzą sobie przekazane pieniądze, a bank nie będzie miał prawa do żadnego wynagrodzenia. W takiej sytuacji jedynym wyjściem dla banków, by uniknąć tych nieprzyjemnych konsekwencji, byłaby propozycja uczciwych ugód.

To znaczy jakich? Co mogłoby odwieść frankowiczów od drogi sądowej?

Model ugody wypracowany przez KNF, czyli wprowadzenie do umowy WIBOR w miejsce LIBOR, to propozycja, która mogła być atrakcyjna pięć lat temu. Żeby dziś zainteresować kredytobiorców ugodami, powinny one być zbliżone do skutków nieważności kredytu. Jeżeli wiemy, że koniec końców bank i klient mają sobie po prostu nawzajem oddać świadczenia, to wyobrażam sobie, że można spotkać się gdzieś w połowie drogi i powiedzmy doliczyć jakiś niewielki procent do kapitału wypłaconego kredytu, by w ten sposób ugodowo rozliczyć świadczenie.

Wróćmy jeszcze do koncepcji darmowego kredytu. Czy nie uważa pan, że to niesprawiedliwe społecznie, że część frankowiczów nie będzie musiała płacić żadnych odsetek za swój kredyt, a kredytobiorcy złotowi muszą je płacić?

Dosyć często słyszę argument o niesprawiedliwości społecznej. Ale ja to widzę tak – czy osoba, które nie została pokrzywdzona w jakimś wypadku może mieć pretensję do osoby pokrzywdzonej, że dostała w związku z tym odszkodowanie? Nie. Dlatego też osoba, która zawarła uczciwą umowę, nie powinna mieć pretensji do frankowicza, który zawarł umowę nieuczciwą i poniósł z tego powodu szkodę. W tej sprawie chodzi właśnie o to, że frankowcze, a nie banki, są poszkodowani, bo to banki powinny zagwarantować bezpieczeństwo prawne konsumentom. Inną rzeczą jest, że złotówkowicze zaczynają rozumieć frankowiczów – obecnie również znajdują się w trudnym położeniu i wielu z nich próbuje podważyć ważność kredytów złotówkowych w sądach.

A jeśli to odszkodowanie dla poszkodowanych frankowiczów będzie sięgać 100 mld zł, jak szacuje KNF?

Po pierwsze, te szacunki wciąż się zmieniają, i trudno powiedzieć, jakie będą ostateczne koszty dla banków. Komunikaty KNF w tej sprawie są niespójne. Ale odwróćmy sytuację, patrząc z punktu widzenia konsumentów, co oznacza prawo banków do dodatkowego wynagrodzenia. Dziś pozwy banków o wynagrodzenie wobec frankowiczów są zwykle równe wartości kapitału wypłaconego kredytu. Przykładowo, jeśli ktoś zaciągnął 300 tys. zł kredytu, to żądania dotyczą zapłaty dodatkowych 300 tys. – łącznie więc dług konsumenta wynosi 600 tys. zł. Kwota ta musi zostać zapłacona natychmiast, i zostanie dodatkowo powiększona o odsetki i wysokie koszty postępowania sądowego. Kogo na to stać?

Orzecznictwo TSUE mówi wprost, że nie ma żadnego znaczenia, jakie ekonomiczne konsekwencje poniesie autor wadliwej umowy, nawet jeśli KNF posługuje się magią wielkich liczb. Gdyby bowiem nieuczciwy przedsiębiorca mógł zwolnić się z odpowiedzialności, mówiąc, że to go dużo kosztuje, to byłoby to sprzeczne z zasadami dyrektywy 93/13 i niesprawiedliwe zarówno wobec poszkodowanych tymi umowami jak i wobec tych przedsiębiorców, którzy zachowywali się uczciwie wobec konsumentów. Przedsiębiorca musi się pogodzić z konsekwencjami tego, że zachował się sprzecznie z prawem.

Czy TSUE może wydać inny wyrok niż oczekiwany przez pana?

Tak, wedle moich analiz są cztery inne hipotetyczne scenariusze. Pierwszy to taki, w którym banki zyskują prawo do wynagrodzenia, a konsumenci nie, choć to zupełnie nieprawdopodobny wariant.

Można raczej rozpatrywać możliwość, że wedle TSUE obie strony mogą dochodzić takich roszczeń. To niekorzystny dla konsumentów scenariusz, bo komplikowałby i wydłużył znacząco procesy sądowe – każda ze stron domagałaby się wynagrodzenia, by przeciwstawić się żądaniom drugiej strony. Nawet jednak w tym przypadku wcale nie jest powiedziane, że sądy krajowe będą przyznawać wynagrodzenia bankom – sąd w Polsce może bowiem dojść do wniosku, że tego rodzaju roszczenia banków nie znajdują podstaw prawnych na gruncie prawa polskiego.

Teoretycznie TSUE może też niespodziewanie dojść do wniosku, że nikomu nie należy się prawo do wynagrodzenia po unieważnieniu umowy. Byłoby to jednak korzystne dla frankowiczów, bo w całej sprawie chodzi przede wszystkim o żądania banków.

A ten ostatni scenariusz?

Czysto hipotetycznie może się zdarzyć, że Trybunał w ogóle nie odpowie na pytanie dotyczące banków, bo będzie się czuł związany tylko tym, o co w tej sprawie pozywamy w procesie w Polsce. Albo wypowie się w sposób niekategoryczny, co byłoby polem do różnych interpretacji.

Ale na razie opinia rzecznika jest bardzo stanowcza, rozstrzyga wszystkie wątpliwości i na tej podstawie spodziewam się, że taki też będzie wyrok TSUE.

Jest pan autorem pozwu w sprawie, w której 15 czerwca zapadnie wyrok TSUE. Jakiego werdyktu pan oczekuje?

Spodziewam się, że wyrok będzie bardzo korzystny dla konsumentów, czyli będzie bardzo zbliżony, jeśli nie identyczny w swoich wnioskach z opinią rzecznika generalnego TSUE w tej sprawie, przedstawionej w lutym tego roku. To znaczy, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdzi, iż prawo UE sprzeciwia się roszczeniom banków o wynagrodzenia po unieważnieniu wadliwej umowy kredytowej, ale nie stoi na przeszkodzie podobnym roszczeniom ze strony konsumentów.

Pozostało 95% artykułu
Banki
Frankowa kontrofensywa banków. Nie warto jej lekceważyć
Banki
Bank Pekao SA z ofertą EKO kredytu mieszkaniowego
Banki
Czy polskie banki chcą brać udział w odbudowie Ukrainy? Oto wyniki badań
Banki
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Banki
Ostatni wielki rosyjski bank państwowy zostanie odcięty od zachodnich rynków