Czerwiec jest miesiącem, w którym wielkie korporacje przekonują, jak mocno są oddane wspieraniu społeczności LGBTQ+. W trakcie tzw. Miesiąca Dumy zmieniają swoje logo na tęczowe, promują produkty w barwach tęczy i deklarują, że leży im na sercu to, by przedstawiciele „wszystkich 56 płci" mogli być dumni ze swoich preferencji seksualnych.
Demonstracyjny zapał, z jakim korporacje wspierają sprawę mniejszości seksualnych w krajach demokratycznego kapitalizmu, mocno kontrastuje z ich postawą wobec mniejszości w Chinach. W trakcie Miesiąca Dumy żaden z tamtejszych oddziałów wielkich zachodnich koncernów nie zmienia swojego logo na tęczowe. Nie promuje się w ChRL żadnych produktów odwołujących się do LGBTQ+. Co więcej, niedawno koncern Apple oskarżono o to, że w swoim chińskim sklepie z aplikacjami blokuje 27 aplikacji randkowych i społecznościowych dla mniejszości seksualnych (Chiny pod względem liczby aplikacji tego typu blokowanych w sklepie Apple plasują się tuż za Arabią Saudyjską, gdzie blokada obejmuje 28 programów. Koncern z Cupertino twierdzi jednak, że to sami twórcy aplikacji nie chcą udostępniać ich w niektórych krajach).
Rząd w Pekinie hołduje przekonaniu, że „feminizowanie" chłopców zagraża zdolnościom wojskowym kraju i jego przyszłości demograficznej. Apple oraz inne zachodnie korporacje dopasowują się zaś do tej doktryny, rezygnując z tego, co w krajach demokratycznych uważają za ważne i godne intensywnej promocji. To zresztą tylko jeden z przykładów tego, jak cyfrowi giganci oraz inne korporacje dostosowują się do oficjalnej chińskiej narracji w wielu kwestiach. Bywa, że pomagają Komunistycznej Partii Chin cenzurować internet nawet poza granicami ChRL.
Złe i dobre protesty
W październiku 2019 r. koncern Apple usunął ze swojego sklepu popularną w Hongkongu aplikację HKmap.live. Aplikacja ta była mapą na żywo, pokazującą sytuację na ulicach Hongkongu, w tym miejsca protestów i starć z policją. Apple zdecydował się na ten krok dzień po tym, gdy w kontrolowanym przez Komunistyczną Partię Chin dzienniku „China Daily" ukazał się artykuł potępiający koncern za to, że pozwala „chuliganom" na pobieranie aplikacji pozwalających im unikać policji. Apple wydał komunikat mówiący, że musiał zablokować HKmap.live, gdyż łamała ona prawo obowiązujące w Hongkongu i pozwalała na urządzanie zasadzek przeciwko siłom porządkowym. „Była ona wykorzystywana do atakowania poszczególnych funkcjonariuszy policji oraz osób cywilnych i ich własności w miejscach, w których policja nie była obecna" – stwierdził w liście do pracowników Tim Cook, prezes Apple'a.
Charles Mok, przedsiębiorca technologiczny będący członkiem Legislatywy Hongkongu, napisał po tym do Cooka, że jest „głęboko zawiedziony" postawą Apple'a, gdyż zablokowana aplikacja była wykorzystywana głównie przez zwykłych ludzi, którzy nie chcieli przypadkowo dostać pałką lub gazem od policjantów rozpędzających prodemokratyczne demonstracje. Poza tym Apple nie wykazał, które konkretnie przepisy obowiązujące w Hongkongu naruszała HKmap.live.