Co więcej, do tego limitu będą wliczali się wszyscy współpracownicy przedsiębiorców, bez względu na podstawę ich zatrudnienia. Przedsiębiorcy starający się o przystąpienie do programu będą więc mogli wliczyć do limitu zarówno zleceniobiorców, jak i być może samozatrudnionych, a nawet pracowników tymczasowych. Nowością jest również to, że szczepienia będą mogły się odbywać na terenie zakładu pracy, co znacząco przyspieszy podawanie leku, bo będzie można uniknąć wożenia pracowników do publicznych punktów szczepień.
Rozpoczęcie akcji szczepień przez pracodawców rząd planuje na połowę maja.
– Bardzo się cieszymy, że rząd uwzględnił postulaty biznesu, by można było organizować szczepienia przez duże grupy kapitałowe spółek czy szczepić na terenie zakładu pracy. Nasze propozycje idą jednak znacznie dalej – mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. – Pracodawcy chcieliby, aby nowy system umożliwiał szczepienie także rodzin pracowników czy organizację szczepień dla lokalnych społeczności, tak by zwiększyć skuteczność działania nowego systemu – dodaje.
Z możliwości wspólnego zgłaszania się do systemu organizacji szczepień chciałyby skorzystać także firmy, które co prawda nie tworzą grupy kapitałowej, działają jednak na jednym obszarze i łącznie spełniają limit zatrudnienia 500 pracowników.
– Bardzo ważne będą kryteria podziału szczepionek na poszczególne firmy. Czy będą one przyznawane przedsiębiorcom z określonych branż czy regionów – zauważa Marek Kowalski, prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Mam nadzieję, że na wtorkowym spotkaniu z wicepremierem Gowinem dowiemy się o tym czegoś więcej – mówi.
Przedsiębiorców martwi również dość odległy termin organizacji szczepień zakładowych. Twierdzą, że byliby gotowi dużo wcześniej. Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", rząd uzasadnia majowy termin brakiem odpowiedniej liczby szczepionek.